Miłośnicy tuningu mówiąc o układzie wydechowym czasami używają zwrotu „przelot”. Czym jest taka modyfikacja pojazdu i dlaczego grozi za nią mandat i zatrzymanie dowodu rejestracyjnego?
Spaliny opuszczają komory spalania z potężną prędkością i równie szybko się rozprężają, co generuje hałas. Przeciwdziała mu układ wydechowy, a dokładniej mówią – tłumiki. Swój wkład w wyciszanie odgłosów pracującego silnika mają też turbosprężarka, katalizator czy filtr cząstek stałych. Wszystkie te elementy porządkują przepływ spalin i zmniejszają ich prędkość, co sprawia, że dźwięk gazów opuszczających wydech staje się mniej natarczywy.
Wszelkie „zatory” w wydechu mogą utrudnić uzyskanie wysokich mocy. Dlatego niektórzy kierowcy modyfikując swoje auto, pozbawiają je tłumików. Nie zawsze przynosi to jednak oczekiwane efekty. Wbrew pozorom wydech jest skomplikowanym układem, a występujące w nim zjawiska mogą sprzyjać wzrostowi mocy lub ją… ograniczać, jeżeli zaczną zachodzić w przypadkowy sposób. Głośny wydech to więc nie zawsze przepis na wysoką moc.
Warto wiedzieć: Mandat za opony – do 3000 zł. Co sprawdzają policjanci, za co mogą ukarać?
Układ pozbawiony katalizatora, filtrów i tłumików jest nazywany układem przelotowym. O „przelocie” można też mówić, gdy pozostaną w nim tłumiki, ale przelotowe, a nie z labiryntem kanałów.
Przelotowy wydech nie jest legalny, bo tak zmodyfikowany pojazd nie jest w stanie spełnić norm hałasu czy toksyczności spalin, jeżeli usunięto katalizatory i filtry. Co więcej – stwierdzenie jego obecności stanowi podstawę do odholowania pojazdu oraz zatrzymania dowodu rejestracyjnego – aby go odzyskać, trzeba naprawić auto i udać się na stację kontroli pojazdów na dodatkowe badanie techniczne.
Za zbyt głośny wydech przewidziano też mandat za używanie pojazdu w sposób powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem. Wynosi on 300 zł.
