Ostatnio bawarski producent przypomniał o istnieniu wyjątkowego prototypu. To BMW serii 7 (E32) z 16-cylindrowym silnikiem pod maską. Dowiedz się więcej na temat tego auta.
W dzisiejszych czasach, gdy pierwsze skrzypce grają ekologia i elektromobilność, taki samochód wydaje się praktycznie nierealny. Co innego jeszcze 30 lat temu… W 1987 r. inżynierowie BMW rozpoczęli projekt „Goldfisch” („Złota rybka”), którego efektem jest prezentowany na zdjęciach model 767iL.
Bazą do modyfikacji było seryjne BMW 750iL typoszeregu E32, wyposażone w 12-cylindrowy silnik benzynowy 5.0 o mocy 300 KM. Eksperymentalna, 16-cylindrowa jednostka powstała w wyniku „wydłużenia” seryjnego V12, poprzez dodanie 4 cylindrów. Tak zbudowany silnik ma pojemność 6,6 litra oraz wytwarza 408 KM i 613 Nm. Pozwala to rozpędzić się od 0 do 100 km/h w ok. 6 sekund.
Już fabryczna 12-cylindrowa jednostka szczelnie wypełnia komorę silnikową serii 7 E32, dlatego żeby zmieścić pod maską V16, cały układ chłodzenia został przeniesiony do bagażnika. Wymusiło to kolejne przeróbki – w tylnych błotnikach pojawiły się sporych rozmiarów wloty, przypominające nieco rozwiązanie zastosowane w radzieckim Zaporożcu.
Prace nad prototypem trwały rok i został on zaprezentowany kierownictwu niemieckiej marki na wewnętrznym pokazie. BMW 767iL (nazywane czasem „Secret Seven”) powstało tylko w 1 egzemplarzu i nie doczekało się produkcji seryjnej.
Tak, BMW od dawna przyzwyczajało do kompromitacji, które niemieckie media później przekuwały na rzekome sukcesy. Rozbudowanie zupełnie nieudanego V12, do V16 to był krok o łatwym do przewidzenia finale. Przypominam, że o ile mi dobrze wiadomo, to V12 miał stosunek osiągów do masy i paliwożerność tak bardzo niekorzystne na tle silników włoskich supersamochodów, że całą branża producencka miała z niego nie lada polewkę.
Pewnie Prius też jest lepszy w tej kategorii, także od włoskich „supersamochodów”.