Otwieranie auta za pomocą pilota jest wygodne, ale w okresie jesienno-zimowym może przysporzyć kierowcy sporych problemów. Dowiedz się, dlaczego i jak temu zapobiec.
Zdecydowana większość samochodów jeżdżących po polskich drogach jest już wyposażona w centralny zamek, przybywa również aut z systemem bezkluczykowym, dzięki któremu nie trzeba nawet wyjmować pilota z kieszeni. Obydwa rozwiązania bez wątpienia znacząco ułatwiają codzienną eksploatację, jednak poleganie tylko na nich może przynieść opłakane skutki i okazać się kosztowne.
Jeśli bowiem na co dzień nie korzystamy z kluczyka, a przy tym zapominamy o konserwacji zamków w drzwiach, to z czasem gromadzące się zabrudzenia i korozja mogą doprowadzić do zablokowania się mechanizmu. A to z kolei może oznaczać przykrą niespodziankę, gdy w samochodzie rozładuje się akumulator lub padnie bateria w pilocie. Jak temu zaradzić?
Specjaliści zalecają, aby kilka razy w roku przekręcić kluczyk w zamku, co pozwoli rozruszać mechanizm. O ile w starszych autach ta czynność nie wydaje się trudna, o tyle w nowszych modelach z dostępem bezkluczykowym może okazać się, że będzie trzeba zajrzeć do instrukcji. Wszystko dlatego, że dostanie się do zamka zwykle wymaga zdjęcia obudowy klamki, natomiast grot kluczyka jest ukryty w pilocie i wcale nie tak łatwo go wyjąć. Ponadto należy pamiętać o regularnym smarowaniu mechanizmu. Samodzielna konserwacja zamków nie jest skomplikowana, wystarczy kupić przeznaczony do tego preparat (uniwersalne środki nie zawsze się sprawdzają).
Skrajnie zaniedbany mechanizm może stawiać tak duży opór, że kluczyka w ogóle nie da się włożyć, a co dopiero przekręcić. To może oznaczać, że w podbramkowej sytuacji jedynym ratunkiem będzie wezwanie firmy, która zajmuje się awaryjnym otwieraniem aut (koszt ok. 150-200 zł) albo wybicie szyby, jeśli potrzebujemy jak najszybciej dostać się do środka (koszt wymiany szyby zależny od modelu).
Przeczytaj także: