NowościAktualnościNowe auta będą droższe, żeby promować „elektryki”?

Nowe auta będą droższe, żeby promować „elektryki”?

Rządzący chcą, żeby na drogach było więcej samochodów elektrycznych. Dlatego w ramach „zachęty” wzrosną ceny aut spalinowych. Poznaj szczegóły.

Jeszcze nie tak dawno premier zapowiadał milion samochodów elektrycznych do 2025 r. Z kolei w ubiegłorocznej Strategii zrównoważonego rozwoju transportu ograniczono się do 600 tysięcy „elektryków” na polskich drogach i to w dłuższej perspektywie – do 2030 r. Jednak nadal wydają się to nierealne marzenia. Według licznika elektromobilności przygotowanego przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych obecnie po naszym kraju porusza się 11 132 pojazdów elektrycznych, w tym 6267 aut w pełni elektrycznych i 4865 hybryd plug-in.

U naszych zachodnich sąsiadów pod tym względem jest znacznie lepiej. Pod koniec 2019 r. w Niemczech były zarejestrowane aż 300 633 „elektryki”, a to nie jest jeszcze ostatnie słowo władz federalnych. W ramach pakietu stymulującego gospodarkę po kryzysie wywołanym przez epidemię koronawirusa przygotowano dopłaty do samochodów elektrycznych.

Jak podał Autokult, niemiecki rząd chce dofinansować obywatelom zakup „elektryków” i hybryd plug-in kosztujących do 65 000 euro  (ok. 288 500 zł). Przy samochodach, których cena nie przekracza 40 000 euro (ok. 177 500 zł) można liczyć na dopłatę w wysokości 9000 euro (ok. 40 000 zł), z czego 6000 euro to pomoc rządowa, a 3000 euro – rabat od producenta.

Redakcja portalu Money.pl uzupełnia, że niemieckie ministerstwo finansów planuje także zwiększyć wysokość opłaty środowiskowej dla aut z silnikami spalinowymi. W przypadku samochodów, które emitują ponad 195 gram CO2 na kilometr, ta opłata ma wzrosnąć aż o 100%. Projekt jest aktualnie na etapie uzgodnień międzyresortowych, więc może się to jeszcze zmienić.

Zobacz również:

Ile aut elektrycznych jest na świecie?

Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU

1 KOMENTARZ

NEWSY
Polecane
Wybór redakcji