Uszkodzone ekrany LCD szpecą wnętrza wnętrza wielu starszych aut. Można je naprawić w profesjonalny sposób. Jest też chałupnicza metoda dla odważnych. Podobno skuteczna…
Nim samochody zaczęły być powszechnie wyposażane w kolorowe ekrany, otrzymywały dużo prostsze konstrukcyjnie monochromatyczne wyświetlacze LCD. Ich zasada działania opiera się o zmianę polaryzacji światła na skutek zmian orientacji cząsteczek ciekłego kryształu pod wpływem przyłożonego pola elektrycznego. Źródłem tego pola zwykle są przewody podłączone do wyświetlacza. Ale energię można podać także z zewnątrz. Jednym z najbardziej drastycznych sposobów jest użycie piezoelektrycznego iskrownika, który po zdjęciu metalowej obudowy można wyjąć z zapalniczek zapalających płomień po naciśnięciu przycisku.
Wspomniany iskrownik generuje krótki impuls prądu o napięciu rzędu 8000-15 000 Voltów (niektóre źródła mówią nawet o 20 000 V). Czas trwania i niewielkie natężenie prądu sprawiają, że nie jest on jednak groźny dla zdrowia, co wcale nie oznacza, że „kopnięcie” taką iskrą należy do przyjemnych.
Czy to faktycznie działa? Nie wiemy, ale wykluczyć nie możemy. Filmy nie wyglądają na edytowane. Na pewno nie należy liczyć na poprawę, gdy źródłem problemów są odklejone przewody zasilające lub inne przerwy w obwodzie – jeżeli kryształy nie mają zasilania, nie będą w stanie ni wyświetlić. Jeżeli jednak problem tkwi w samym ekranie, niewykluczone że taka „terapia szokowa” może przynieść pozytywny efekt.
Każdy powinien na własną rękę oszacować bilans potencjalnych zysków i strat. Jeżeli dany wyświetlacz radia, klimatyzacji czy panelu wskaźników można dokupić za niewielkie pieniądze na każdym szrocie – można spróbować. Jeżeli mamy jednak unikalny model lub nietypową wersję, chyba lepiej nie ryzykować…
Uwaga! Redakcja nie rekomenduje takich eksperymentów do momentu, w którym nie dokona ich na własnym pojeździe, a tym bardziej nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne skutki prób usprawnienia wyświetlacza w samochodzie.