TestyTestRange Rover Evoque D240 HSE – TEST

Range Rover Evoque D240 HSE – TEST

Pierwsza generacja Range Rovera Evoque’a należała do najlepiej wyglądających SUV-ów na rynku. Nie powinno zatem dziwić, że zaprezentowana niedawno druga odsłona tego modelu nie różni się diametralnie od pierwszej. Jak to mówią – „zwycięskiego składu się nie zmienia”. Zawsze można go jednak udoskonalić. I właśnie to spróbowali zrobić Brytyjczycy. Czy im się udało? Sprawdziliśmy to – w naszym teście najnowszy Evoque w wersji D240 HSE.

Zaprezentowany w 2010 r. najmniejszy Range Rover jest doskonałym przykładem tego, że wiele ludzi „kupuje auto oczami”. Urzeczeni efektownym designem klienci wybaczali mu jego ciasnawe i wykończone gorzej niż w innych autach tej marki wnętrze, a przede wszystkim cenę – Evoque kosztował niemal tyle, co o klasę większe SUV-y Audi czy BMW. A mimo to cieszył się sporym powodzeniem – i to nawet pod koniec produkcji.

Właśnie dlatego druga generacja Evoque’a, choć została skonstruowana od podstaw, przy użyciu nowej platformy, z wyglądu bardzo przypomina poprzednią. Nowy Evoque zachował nie tylko sylwetkę, ale także rozmiary poprzednika – na długość urósł dokładnie o 1 milimetr, pozostałe wymiary zmieniły się o 1-2 cm. Otrzymał jednak bardziej płaskie światła (w stylu znanym z innych aut tej marki), a jego boki „wygładzono”, rezygnując z części przetłoczeń i montując znane z większego Velara chowane klamki.

Otoczony ekranami

O wiele bardziej zmieniło się wnętrze. Do niedawna Evoque był jedynym modelem w gamie Range Rovera z tradycyjnym kokpitem, teraz i ten SUV wkroczył w erę wszechobecnych ekranów. Jeden, 12,3-calowy, prezentuje zegary. Dwa kolejne mają po 10 cali – na górnym obserwuje się widok z kamery cofania czy mapę nawigacji oraz zarządza większością systemów, a dolny służy m.in. do obsługi audio, klimatyzacji i trybów jazdy. Wszystkie prezentują wysokiej jakości obraz i są łatwe w obsłudze, a dwa ostatnie świetnie reagują na dotyk. W ten na dole konsoli efektownie wkomponowano pokrętła do regulacji temperatury (którymi włącza się też ogrzewanie foteli i zmienia ustawienia układu jezdnego) oraz pokrętło głośności. Ale to nie koniec. Kolejny ekran jest w lusterku wstecznym (opcjonalny). Prezentuje on obraz z kamery umieszczonej w „płetwie” z tyłu dachu. A jakby komuś było mało, może dokupić jeszcze jeden – kolorowy wyświetlacz typu head-up.

Komfort przede wszystkim

Miejsca z przodu jest równie dużo, co dotychczas. Wygodnie usiądzie tu każdy, choć wysokie osoby mogą narzekać na brak regulacji wysokości pasów bezpieczeństwa. Zwiększony o 2 cm rozstaw osi pozwolił nieco powiększyć tył kabiny. Siedzący na kanapie mają o 3 cm więcej przestrzeni przed kolanami i o 2 cm – nad głowami. To nieduże, ale odczuwalne różnice. Evoque nie jest już ciaśniejszy od Audi Q3 czy Volvo XC40. Co nie zmienia faktu, że jadącym z tyłu nadal trudno jest zmieścić nogi, gdy osoby przed nimi daleko odsuną swoje fotele.

Ale przestrzeń to nie wszystko. W nowym Range Roverze uwagę zwraca lepsze wykończenie wnętrza. Na drzwiach i po bokach konsoli centralnej ubyło twardego plastiku, wokół kierowcy jest za to więcej miękkich, bardzo przyjemnych w dotyku tworzyw oraz elementów wykonanych z aluminium. Znacznie poprawiło się wyciszenie wnętrza. W zależności od prędkości, w nowym modelu nasze pomiary dały wyniki o 3-4 dB lepsze niż u poprzednika. To duży postęp.

Dopełnieniem komfortowych warunków jazdy jest świetnie zestrojony układ jezdny, który sprawnie pochłania wszelkie pofałdowania jezdni, rewelacyjnie spisuje się na progach zwalniających i pozwala ze spokojem pokonywać nierówne zakręty. Tylko na powtarzających się krótkich wybojach lub gdy któreś z kół wpadnie w sporą dziurę w jezdni, podróżni odczuwają wyraźniejszy wstrząs, ale nie towarzyszą mu łomot zawieszenia ani trzaski w kabinie. A trzeba zaznaczyć, że testowane auto porusza się na 20-calowych kołach.

Sportowy w granicach rozsądku

Poszukujący przyjemności z prowadzenia SUV-a nie odnajdą jej tutaj aż tyle, ile zapewniają np. BMW X1 czy Jaguar E-Pace, ale i tak Range Rover wypada pod tym względem bardzo dobrze. Jego „jędrne” zawieszenie nie pozwala na przesadne przechyły nadwozia w szybko pokonywanych łukach i przy gwałtownych manewrach. Evoque posłusznie wykonuje polecenia kierowcy, jest zwinny, pozwala precyzyjnie wpisywać się w zakręty i nie cierpi na nadmierną podsterowność. Okazuje się też imponująco stabilny przy wysokich prędkościach.

Wygodne fotele nie imponują podparciem w zakrętach. W testowanej odmianie HSE są seryjnie pokryte skórą i oferują elektryczne sterowanie z pamięcią ustawień.

Opisywany samochód korzysta z dobrodziejstw adaptacyjnego układu jezdnego (5250 zł). Nie są one jednak szczególnie duże – w sportowym trybie zawieszenie mogłoby usztywniać się bardziej wyczuwalnie. Największą słabością małego Range Rovera podczas dynamicznej jazdy okazuje się jednak niezbyt „komunikatywny” układ kierowniczy (nie pomaga duża kierownica – jej średnica to aż 38 cm, o 1-2 cm więcej niż u rywali). Nieco zawiodły nas wyniki prób hamowania, ale pewnym wytłumaczeniem są wielosezonowe opony, na jakich poruszał się testowany Evoque.

Z pomocą 48 woltów

Niedługo Evoque pierwszy raz doczeka się hybrydowej odmiany typu plug-in, ale już teraz wszystkie pozostałe wersje silnikowe (poza bazowym, 150-konnym dieslem) korzystają z układu „mild hybrid” z 48-woltową instalacją elektryczną i niewielką baterią pod podłogą. Testowanego Range’a napędza topowy, 240-konny diesel. Odczuwalny efekt działania wspomnianego układu jest tylko taki, że podczas zatrzymywania się silnik gaśnie już przy kilkunastu km/h, a po dodaniu gazu błyskawicznie się uruchamia. Poza tym widoczne na zdjęciach auto jeździ jak typowy współczesny diesel – ma bardzo dużo „pary” już od najniższych obrotów (wyraźne przyspieszanie zaczyna się tuż po przekroczeniu 1000 obr./min), ale też chętnie „wkręca się” na czerwone pole obrotomierza. 9-biegowy automat bardzo szybko, a przy tym płynnie zmienia przełożenia i nieźle je dobiera, ale ma jedną słabość – ze sporą zwłoką reaguje na nagłe dodanie gazu.

Podczas redakcyjnych pomiarów Evoque rozpędzał się od 0 do 100 km/h w 8,4 s – jak na tak mocnego diesla to przeciętny wynik (o 0,7 s gorszy od danych katalogowych), ale auto trafiło do nas niemal prosto z fabryki i w trakcie prób miało zaledwie 100 km przebiegu. Choć nie był jeszcze „dotarty”, w czasie testu silnik Range’a zużywał podczas spokojnej jazdy w trasie (z prędkością nieprzekraczającą 100 km/h) zaledwie 6 l ON na 100 km. Jednak wyniki osiągane w mieście i na autostradzie nie są już tak godne podziwu – spalanie rośnie tam do ok. 10 l/100 km.

Klamki wysuwają się po naciśnięciu przycisku na powierzchni jednej z nich lub za pomocą pilota. Chowają – w ten sam sposób albo po odjechaniu z miejsca.

Range Rover Evoque – ceny, wyposażenie

Auta klasy premium zwykle nie zachwycają seryjnym wyposażeniem, oferują za to mnóstwo dodatków. W przypadku Evoque’a opcji rzeczywiście nie brak – w cenniku to 16 gęsto zadrukowanych stron. Ale do wyboru jest też aż 9 wersji wyposażeniowych. Już w bazowej (z 240-konnym dieslem kosztuje niecałe 200 tys. zł) nie trzeba dopłacać m.in. za światła LED, system utrzymujący auto na pasie, układ autonomicznego hamowania, automatyczną klimatyzację, kamerę cofania, czujniki parkowania z przodu i tyłu, tempomat czy trójdzielną kanapę.

Testowana wersja HSE jest o niemal 70 tys. zł droższa, za to ma też skórzane, elektrycznie sterowane fotele z pamięcią ustawień, system dostępu bezkluczykowego, aktywny tempomat, asystentów znaków, martwego pola i parkowania, 380-watowy zestaw audio firmy Meridian, elektrycznie (i bezdotykowo) otwieraną pokrywę bagażnika, ekrany: wskaźników, klimatyzacji i w lusterku oraz aż 20-calowe felgi. Ale rywale nie są tańsi. A właściwie – rywal, bo tylko Jaguar oferuje kompaktowego SUV-a z dieslem o mocy ponad 190 KM. Podobnie wyposażony E-Pace D240 HSE kosztuje o 3900 zł więcej niż Evoque.

Range Rover Evoque D240 HSE – PODSUMOWANIE TESTU

Nowy Range Rover Evoque jest właściwie pod każdym względem lepszy od swojego poprzednika. Ma trochę większe oraz przyjemniej wykończone wnętrze, dojrzalszy układ jezdny, mocniejsze jednostki napędowe i więcej „gadżetów”. A do tego jeszcze lepiej wygląda.

Range Rover Evoque D240 HSE – plusy i minusy

Nadwozie i wnętrze:

 +  fantastyczny design, niezła przestronność, świetnie wykończone i rewelacyjnie wyciszone wnętrze, przyjazna obsługa;
 –  szerokie przednie słupki, nieregulowane pasy.

Układ napędowy:

 +  żwawy i chętny do pracy przy dowolnych obrotach silnik, szybko i płynnie pracujący automat;
 –  wolna reakcja na kickdown, przeciętne osiągi przy wyższych prędkościach.

Właściwości jezdne:

 +  niezły komfort, przyjemne prowadzenie, stabilna jazda na wprost, duże zdolności terenowe, zdolność pokonania wody głębokiej na 60 cm;
 –  niezbyt „komunikatywny” układ kierowniczy.

Wyposażenie i cena:

 +  jak na auto klasy premium – bogate wyposażenie seryjne, bardzo obszerna lista płatnych dodatków, zawierająca dużo nowoczesnych elementów;
 –  wysoka cena.

Range Rover Evoque D240 HSE – dane techniczne, osiągi, spalanie

Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU
NEWSY
Polecane
Wybór redakcji