Wyjeżdżając „elektrykiem” na drogę szybkiego ruchu można zapomnieć o deklarowanym przez producenta zasięgu. Jak bardzo „topnieje” on w oczach wraz ze wzrostem prędkości?
Nie jest tajemnicą, że wraz ze wzrostem prędkości rośnie też zużycie paliwa samochodu. Tą zależność dobrze znają kierowcy aut z silnikami spalinowymi i już z góry zakładają, ile pojazd spali przy prędkości autostradowej i jak to wpłynie na zasięg na jednym baku. Jadący szybko samochód zmaga się z większymi oporami powietrza omiatającego karoserię, a im ma on mniej opływową karoserię, tym bardziej są one odczuwalne – w efekcie najbardziej „czułymi” na zmiany prędkości autami są SUV-y.
Nie istnieje jedna reguła definiująca wzrost zużycia paliwa wraz ze zwiększeniem prędkości. W zależności od warunków jazdy i rodzaju samochodu różnice w spalaniu wahają się od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę zużycie przy 90 km/h i 140 km/h. W przeważającej liczbie aut spalinowych ze zbiornika ubywa o kilka l/100 km więcej, przeważnie ok. 3-4 l/100 km na niekorzyść szybszej jazdy. Warto mieć to z tyłu głowy, bowiem producenci nie podają w katalogach spalania przy prędkościach autostradowych – a znacznie bliżej wtedy do rezultatu w warunkach miejskich niż w trasie.
Jak obliczyć zużycie paliwa samochodu?
Jak wygląda wzrost spalania wraz z prędkością w aucie elektrycznym?
Tymczasem na polskich ulicach coraz częściej widuje się samochody z zielonymi tablicami rejestracyjnymi, przeznaczonymi dla aut w 100% elektrycznych. Wraz z ich rosnącą popularnością warto by przyjrzeć się przytoczonym wyżej stwierdzeniu o wpływie prędkości na zużycie paliwa, w tym przypadku – energii. W tym celu przeprowadziliśmy własny test, w którym zweryfikowaliśmy rzeczywiste ubywanie „prądu” wraz ze zmianą szybkości jazdy. Samochodem testowym został Hyundai Kona Electric z baterią o pojemności 64 kWh i deklarowanym przez producenta zużyciem energii na poziomie 15,4 kWh/100 km. Auto miało za zadanie przejechać 100 km poruszając się 50 km/h, 90 km/h, 140 km/h i z prędkością maksymalną. Podczas testu temperatura otoczenia wynosiła 5°C, a klimatyzację ustawiliśmy na wartość 20°C.
Podczas pomiarów przy najniższej prędkości (50 km/h) Hyundai „spalił” znacznie mniej niż deklaruje producent – pracujący pod niedużym obciążeniem układ zużył 12,4 kWh/100 km, co przy utrzymywaniu tej prędkości do końca pozwoliłoby na wypracowanie ponad 500-kilometrowego zasięgu. Wyjechanie poza teren zabudowany (90 km/h) zwiększyło zużycie energii do 17,1 kWh, redukując dystans na jednym ładowaniu do 374 km. Wciskając pedał gazu do uzyskania 140 km/h podnosimy zużycie „prądu” o prawie 100%, zaś zasięg maleje do lekko ponad 200 km. Najgorzej, rzecz jasna, sprawa wygląda przy maksymalnym wykorzystaniu potencjału układu napędowego. Hyundai, poruszając się prędkością maksymalną (wg GPS: 169 km/h) „spalał” już ponad 40 kWh/100 km i wymagał ponownego ładowania już po 158 km.
Prędkość | Rzeczywiste zużycie energii | Zasięg |
---|---|---|
50 km/h | 12,4 kWh/100 km | 516 km |
90 km/h | 17,1 kWh/100 km | 374 km |
140 km/h | 29,3 kWh/100 km | 218 km |
Maks. (169 km/h) | 40,5 kWh/100 km | 158 km |

Jaki z tego wniosek?
Im wolniej poruszamy się samochodem elektrycznym, tym większe szanse na wypracowanie dalszego zasięgu na jednym ładowaniu, a to oznacza, że do dalekiego celu możemy szybciej dojechać… jadąc wolniej. Czas nadrobiony szybką jazdą „elektrykiem” szybko będziemy musieli bowiem przeznaczyć na naładowanie go w trasie, co zmusza do długiego (nawet godzinnego) postoju. Utrzymując mniejszą prędkość istnieje szansa, że cel osiągniemy bez konieczności zatrzymywania się w celu uzupełnienia poziomu energii w akumulatorach i na miejsce dojedziemy szybciej. Dotyczy to, oczywiście, nie tylko testowego Hyundaia Kony. Podobne pomiary przeprowadziliśmy również w dwóch innych autach elektrycznych: Nissanie Leafie E+ i dostawczym Volkswagenie e-Crafterze. Nissan jadący 50 km/h jest w stanie przejechać 325 km, natomiast zwiększenie prędkości do 90 km/h skutkuje wzrostem zużycia energii o 45% i zmniejszeniem zasięgu do 215 km. Volkswagen z kolei rozpędza się maksymalnie do 90 km/h, ale zużywa wtedy aż 37,5 kWh/100 km i przejedzie zaledwie 93 km (przy 50 km/h – 166 km).
Nissan Leaf E+ | Rzeczywiste zużycie energii | Zasięg |
---|---|---|
50 km/h | 17,5 kWh/100 km | 325 km |
90 km/h | 26,5 kWh/100 km | 215 km |
Volkswagen e-Crafter | Rzeczywiste zużycie energii | Zasięg |
50 km/h | 21,0 kWh/100 km | 166 km |
90 km/h | 37,5 kWh/100 km | 93 km |

Jak wydłużyć zasięg na jednym ładowaniu?
Oprócz łagodnego obchodzenia się z pedałem gazu i umiejętnego korzystania z odzyskiwania energii podczas dojazdów np. do świateł (jest ono na tyle skuteczne, że często ogranicza do minimum korzystanie z hamulców), należy przede wszystkim zrezygnować do dobrodziejstw wyposażenia auta elektrycznego. Jeśli pojawiają się obawy co do możliwości dojazdu „na jednej baterii”, wyłączmy wszelkie systemy pobierające „prąd” z akumulatora, czyli ogrzewanie/klimatyzację (zastąpmy je „oszczędniejszym” ogrzewaniem kierownicy lub foteli) i ustawmy stopień odzysku energii na maksymalny (przydatne zwłaszcza w mieście). Przy okazji weźmy pod uwagę możliwość skrócenia zasięgu poprzez jazdę w niekorzystnych warunkach pogodowych (wiatr, deszcz).
