NowościRozrywkaPrzegląd bazowych wersji nowych aut | Chcesz mieć samochód jak z folderu?...

Przegląd bazowych wersji nowych aut | Chcesz mieć samochód jak z folderu? Płać!

W folderach czy w reklamach samochody zawsze są uzbrojone w niemal wszystkie dostępne elementy stylistyczne – tak, by sprawiać jak najlepsze wrażenie. Przy okazji producenci „przyklejają” do nich jak najniższą cenę. Sprawdzamy, ile trzeba dopłacić do podstawowych wersji aut, aby wyglądały równie dobrze jak w materiałach producentów.

Wygląd ma kluczowe znaczenie – to prawda znana nie od dziś. Lubimy otaczać się ładnymi rzeczami, a o zakupie jednego lub drugiego smartfona czy samochodu często bardziej niż jego możliwości oraz walory użytkowe decydują… oczy.

Inaczej ciężko byłoby znaleźć argumenty przemawiające za wyborem np. nadal atrakcyjnej, ale już podstarzałej Alfy Romeo Giulietty, a nie zeszłorocznej nowości w postaci Kii Ceed. Producenci doskonale wiedzą o tym, że oprócz technologii sprzedają przede wszystkim opakowanie. Dlatego nawet najlepszy samochód, jeśli jest brzydki, nie znajdzie nabywców.

Niegdyś w jednym z odcinków serialu „Simpsonowie” Homer Simpson, kręcąc nosem na to, że żaden z obecnych na rynku samochodów nie spełnia jego oczekiwań, został poproszony przez pewien koncern o stworzenie idealnego auta dla rodziny. Powstał projekt absolutnie przełomowy – z obszerną, niezwykle funkcjonalną kabiną i o ergonomii podniesionej do kwadratu. Tyle że przy okazji tak brzydki, że nikt nie chciał go kupić.

Zresztą, gdyby na zdjęciach producentów, billboardach czy w reklamach widniała podstawowa wersja samochodu, zapewnie nikt nie zwróciłby na niego uwagi. W końcu z takimi autami jest jak z wystawami sklepowymi – firmy pokazują to, co mają najlepsze. Szkoda jednak, że często przy „bogato” wyglądającej wersji danego modelu widnieje cena jego podstawowej odmiany – w końcu im niższa, tym lepsza.

A przeglądając samochodowe konfiguratory i porównując egzemplarze z reklamy oraz wersje bazowe, można się mocno zdziwić. Te drugie – pozbawione wielkich, błyszczących kół, srebrnych wstawek, lakierowanych elementów czy dodatkowych nakładek – często prezentują się tak skromnie, że aż kłuje w oczy.

Poniżej przedstawiamy zestawienie 14 modeli, które w podstawowych wersjach wyglądają jak „brzydkie kaczątka” i swoim stylem oraz urokiem osobistym nie imają się do tego, co można obejrzeć na billboardach. Co więcej, aby je podretuszować do poziomu „reklamowego”, często trzeba wydać mnóstwo pieniędzy. Zresztą zobaczcie sami!

Audi A1 Sportback

W folderach A1 to nowoczesne auto o atrakcyjnym dwukolorowym nadwoziu z licznymi smakowitymi elementami stylistycznymi. Podstawowa wersja nie ma jednak praktycznie nic z tego uroku, prezentując się niczym samochód dla przedstawiciela handlowego, tyle że w cenie 87 300 zł (25 TFSI, 1.0, 95 KM). Aby to zmienić, trzeba zaznaczyć przynajmniej kilka opcji. Jaskrawy lakier „Python Yellow Mettalic” to wydatek 2770 zł, 18-calowe obręcze z lekkich stopów kosztują 9010 zł, a żeby w miejsce reflektorów halogenowych wstawić LED-owe – należy zapłacić 4910 zł. Nadal jednak nie ma „folderowego” efektu. Osiągnięcie go jest możliwe dopiero po zakupie „pakietu kontrastowego 2” w cenie 1260 zł i odhaczeniu kolejnej pozycji: „dach kontrastowy” (2010 zł). W końcu mamy swoje wymarzone A1 Sportback. Cena? 107 260 zł, czyli o 19 960 zł więcej niż wyjściowo!

Audi Q8

Podstawowa wersja tego samochodu (45 TDI, 231 KM) kosztuje 344 500 zł. A więc bardzo dużo. W zamian, oprócz „przewagi dzięki technice” – jak brzmi hasło Audi – otrzymujemy auto na 19-calowych felgach, które wręcz gubią się w wielkich nadkolach, oraz czarne dokładki. Takie Q8 po prostu… nie wygląda! Aby przypominało auto z reklam, trzeba wydać wagon pieniędzy. I tak: lakier „pomarańczowy Dragon metalik” kosztuje 6040 zł, a 22-calowe koła wymagają wyłożenia 22 720 zł (plus 5470 zł na obowiązkowe zawieszenie adaptacyjne – opcja wiązana), co razem daje kwotę 28 190 zł. Ale nadal brakuje jeszcze pakietu stylistycznego „S line Exterieur” w cenie 13 700 zł (razem z czujnikami parkowania – 2250 zł – i dywanikami: 230 zł). Łącznie dodatki kosztują 47 930 zł, co podnosi cenę Q8 do 392 430 zł. Abstrakcja!

BMW serii 3

Jeśli BMW, to tylko w sportowym pakiecie M. Podstawowa odmiana nowej „trójki” (wersja 320i, 184 KM) to koszt 156 200 zł. Za tę cenę otrzymujemy auto w białym kolorze („biel alpejska”) i m.in. ze skromnymi 16-calowymi obręczami aluminiowymi. BMW do swojego modelu oferuje kilka pakietów wyposażenia, które poprawiają jego wygląd. W przypadku prezentowanego modelu wystarczy wybrać „M Sport”, zawierający m.in. 18-calowe obręcze, połyskujące obramowania, zestaw aerodynamiczny M oraz diodowe reflektory przeciwmgłowe. Cena? 27 000 zł. Do tego dochodzą lakier „Niebieski Portimao” oraz wymiana kół z 18- na 19-calowe (3268 zł). Wszystko to winduje cenę „trójki” do 190 497 zł, co daje o 34 297 zł więcej niż należy wydać na model podstawowy.

Citroen C5 Aircross

Nowe C5 to już nie limuzyna i kombi, a modny dziś SUV. Nie da się ukryć, że wygląda świetnie – świeżo, atrakcyjnie i nietuzinkowo. Czar jednak pryska po zajrzeniu do konfiguratora. Podstawowa odmiana Live z 1,2-litrowym silnik (130 KM) kosztuje od 86 900 zł i nie ma w sobie nawet połowy powabu auta znanego z folderów. Ale od czego są dodatki… Ale żeby zmienić wygląd C5, trzeba sięgnąć głębiej do kieszeni – przynajmniej po kosztującą 96 400 zł wersję Feel. A ponadto: po 18-calowe obręcze (800 zł) i światła Full LED (3900 zł). Pozostaje jednak jeszcze kwestia odpowiedniego koloru (2500 zł) oraz relingów dachowych w kontrastowych kolorach, co na szczęście jest opcją niewymagającą dopłaty. Łącznie z początkowych 86 900 zł robi się… 103 600 zł!

Dacia Duster

Wiadomo, że Dacia produkuje samochody budżetowe, z którymi pod względem ceny ciężko konkurować. Najnowszy Duster w podstawowej wersji prezentuje się tak, jakby został przeznaczony dla leśników czy straży granicznej. Ale usprawiedliwia go cena: ze 115-konnym silnikiem 1.6 auto kosztuje jedyne 39 900 zł! Tyle że chcąc mieć Dustera, który nieźle wygląda, na początek trzeba wybrać inną odmianę. Kolor „Orange Atacama” kosztuje 2200 zł, jednak dostępny jest od wersji Essential w cenie 47 900 zł. Z kolei 17-calowe obręcze o nazwie „Maldive” występują tylko od drogiego wariantu Prestige (58 900 zł). Przy okazji w przednim zderzaku pojawia się wtedy malowany na srebrno pas. Duster rodem z folderów to więc wydatek… 60 900 zł. Czyli o około 40% większy niż podstawowa wersja. Oczywiście, za zmianami stylistycznymi idzie też znacznie bogatsze wyposażenie. Szkoda jednak, że nie ma elastyczniejszych możliwości kształtowania wyglądu tego samochodu…

Ford Focus

We wszelkich materiałach promocyjnych kompaktowy Ford występuje w usportowionej odmianie stylistycznej ST Line. Inaczej mówiąc, tu spojler, tam spojler, zmienione zderzaki, dokładki progów oraz duże obręcze. Podstawowy Focus to wydatek 73 000 zł (silnik 1.0 EcoBoost, 100 KM), jednak aby zbliżyć się do wygląda auta z reklam, trzeba wydać przynajmniej 87 600 zł. Tyle że taka wersja dostępna jest z benzynowym silnikiem o mocy 125 zamiast 100 KM. Lakier „Desert Island Blue” to kolejne 2700 zł, a 18-calowe koła w miejsce 17-calowych – 2600 zł. Do tego dochodzą jeszcze reflektory LED (te tańsze) i już mamy 95 550 zł. Czyli 25 KM więcej, ale i o 22 550 zł większy wydatek niż za odmianę podstawową.

Jaguar F-Pace

Pierwszy SUV Jaguara w cennikach występuje od 194 900 zł (silnik wysokoprężny 2.0, 163 KM) i… wygląda skromnie. Ma m.in. ginące w nadkolach 18-calowe koła, czarne dokładki zderzaków i progów oraz zwyczajne reflektory halogenowe. Konfigurujemy: reflektory LED to wydatek 7260 zł, kolor czerwony „Firenza Red” kosztuje 4300 zł, a 22-calowe koła – 25 560 zł. Do tego dochodzą czarne obramowania bocznych szyb (0 zł) i… wystarczy. Cena: 232 020 zł!

Mercedes klasy A

Cena? 97 600 zł. Pod maską 109-konny silnik 1.3. Wygląd? Ubogi! Czarny kolor („czerń nocy”), stalowe koła z kołpakami, a do tego zwyczajna osłona chłodnicy, lampy halogenowe i tylne światła bez upiększających je diod. Wystarczy jednak zaznaczyć pojedynczą opcję, aby w jednej chwili klasa A stała się znacznie „przystojniejsza”. To „pakiet wyposażenia z linią AMG” w cenie 18 081 zł. Do tego dochodzą biały kolor za 1031 zł oraz obręcze kół z lekkich stopów o wzorze AMG (4662 zł). Taki Mercedes w końcu zaczyna wyglądać, ale z portfela znika nie 97 600, a 123 288 zł. Dużo!

Nissan Micra

W materiałach promocyjnych Micra jawi się jako świeże stylistycznie auto skierowane do młodych odbiorców. Stąd często występuje w żywym kolorze pomarańczowym. Ma też przyciemniane szyby tylne, lusterka w kolorze nadwozia oraz estetyczne aluminiowe obręcze. Podstawowa wersja tego modelu (Visia, 71 KM) to wydatek 46 890 zł. Jedyny bezpłatny lakier to mało porywająca kość słoniowa, dlatego od razu do głosu dochodzi „Pomarańczowy Energy” w cenie 2000 zł. Obok niego dostępnych jest kilka pakietów personalizacji, które – podobnie jak koła – występują jednak w droższych wersjach wyposażenia. W podstawowej można mieć tylko 15-calowe koła z kołpakami. Chcąc te „folderowe”, należy wybrać wersję Acenta (54 460 zł), która seryjnie ma m.in. lusterka lakierowane w kolorze nadwozia i 16-calowe obręcze stalowe. 17-calowe obręcze aluminiowe dostępne są jednak dopiero od kwoty 61 110 zł. Dlaczego? Nie można ich dokupić do wersji z podstawowym silnikiem, tylko do Micry napędzanej 1,3-litrową, 117-konną jednostką 1.3. Cena? Łącznie wychodzi 63 110 zł.

Opel Astra

Podstawowa odmiana Astry (cena: 70 000 zł), wprawiana w ruchu przez silnik 1.0 Turbo o mocy 105 KM, to auto o bardzo skromnej powierzchowności. Smutny niebieski kolor, do tego kołpaki i czarne obwódki okien absolutnie nie dodają jej gracji. Z czerwonym lakierem w cenie 2300 zł jest już lepiej. Kolejna opcja to 17-calowe obręcze aluminiowe (3050 zł). Do odmiany Enjoy można jeszcze dokupić podstawowe LED-y (900 zł) oraz światła przeciwmgielne (800 zł) i już zaczyna przypominać auto z folderów. Tyle tylko, że nadal nie ma 18-calowych kół i srebrnych obramowań. Trzeba więc sięgnąć po najdroższą odmianę Elite (80 500 zł), ale z jednostką 1.0 nadal nie można otrzymać podobnych obręczy. Dopiero po zaznaczeniu 125-konnego silnika 1.4 Turbo producent umożliwia zastosowania kół 18” (3600 zł). Znów dorzucamy do tego czerwony lakier (2300 zł), co daje łączną kwotę 89 400 zł (LED-y i światła przeciwmgielne są seryjne). W ten sposób otrzymujemy naszą „folderową Astrę” – nie 1.0 Turbo za 70 000 zł, tylko 1.4 Turbo w cenie 89 400 zł.

Peugeot 3008

Kolejna stylistyczna „perełka” z Francji w podstawowej wersji Access (silnik 1.2 PureTech, 130 KM) to wydatek 89 900 zł. Brzydkie koła i liczne czarne elementy w nadwoziu stanowią jego cechy rozpoznawcze. Na folderach i w materiałach prasowych francuski bestseller często występuje pomalowany w lakier „Miedziany Cuprite” w cenie 2700 zł. W podstawowej wersji Access można jeszcze zmienić koła na 17-calowe (2400 zł + VAT), i to byłoby na tyle. W kolejnej odmianie (Active – od 102 000 zł) odblokowuje się kolejny poziom – zupełnie jak w grach komputerowych. Tym razem da się dołożyć czarny dach (1500 zł). Jednak dopiero wariant Allure (od 110 000 zł) zawiera srebrne dodatki w dolnych partiach karoserii oraz na słupkach dachowych, a także atrakcyjnie stylizowane koła. Łączna cena takiego auta to 114 200 zł.

Porsche Panamera 4

Najtańsza Panamera to auto, którego raczej nie zobaczycie na ulicy. Podstawowe felgi (19”) są mało atrakcyjne, biały lakier – skromny, a obwódki dookoła szyb bocznych – czarne. Auto ma 330-konny silnik i napęd 4×4. Kosztuje od 440 000 zł, czyli mnóstwo pieniędzy, jednak raczej nikt nie będzie chciał kupić tak wyglądającego Porsche i z pewności zainwestuje w kolejne elementy, aby przynajmniej upodobnić ją choćby do modelu 4S (wersji Panamery jest 12, a im droższa, tym wygląda lepiej). Panamerze przydałyby się przede wszystkim inne, większe niż seryjne koła. Nieźle prezentują się 20-calowe, ale 21-calowe są dostępne aż w 11 wzorach – najtańsze w cenie 19 557 zł. Kolejne element, czyli lakier metalizowany – od 6366 zł. Już jest lepiej, ale dodajmy do tego zestawu jeszcze spojlery progowe „SportDesign” (5449 zł) i lakierowane kratki wlotów powietrza w przednim zderzaku w kolorze czarnym (4836 zł). Łącznie na taką Panamerę wydamy 476 208 zł, choć to dopiero początek wszystkich zmian, jakie można jej zaserwować.

Renault Captur

Popularny francuski crossover znany jest ze swoich możliwości indywidualizacji. Na początku produkcji wielu klientów wybierało różnokolorowe naklejki, i właśnie takie auto wszędzie było pokazywane przez Renault. Wraz z liftingiem zniknęły one jednak z oferty. Podstawowy model Captura to wydatek 58 900 zł (Alize, silnik 0.9, 90 KM). Nie można w nim zamówić ani dwubarwnego lakieru, ani też innych kół poza stalowymi o średnicy 16 cali. W droższej i ładniej wykończonej wersji Limited (64 900 zł) pojawiają się m.in. lakierowane wstawki w dolnej części drzwi, ale nadal nie ma opcji, aby doposażyć ją do poziomu prezentowanego przez foldery. Postać rzeczy zmienia dopiero wariant Intens w cenie 71 900 zł. Dwukolorowy lakier kosztuje 2200 zł i tak naprawdę stanowi jedyny wydatek, jaki trzeba ponieść, aby mieć pięknego jak z obrazka Captura. Łącznie daje to kwotę 74 100 zł.

Seat Ateca

Ateca nie jest odosobnionym przypadkiem w gamie Seata. Niemal równie skromnie prezentują się Ibiza i Arona. Jednak kosztujący 81 700 zł kompaktowy SUV z Hiszpanii w odmianie Reference (silnik 1.0, 115 KM – jedyny do wyboru w tej wersji) robi równie żałosne wrażenie, co Dacia Duster. Jego nadwozie okalają czarne plastikowe elementy, stalowe koła są „gołe”, a jedyny „darmowy” lakier to niebieski „Energy”. Prospektowy „Samoa Orange” wymaga 2764 zł dopłaty, ale żadne inne koła nie są oferowane. Trzeba więc wykonać krok w tył w konfiguratorze i wybrać wersję Style w cenie… 101 400 zł, niewystępującą z podstawowym silnikiem 1.0 TSI, tylko ze 150-konnym 1.5 EcoTSI. Ups! Tutaj największe dostępne koła są 17-calowe, a nadwoziu brakuje ostatniego szlifu w postaci chromowanych obwódek i relingów dachowych. Wracamy i wybieramy wersję Referencje (113 700 zł). Po dodaniu pomarańczowego lakieru i 19-calowych kół (3300 zł) jej cena rośnie do 119 764 zł. Czyli o… 38 064 zł! Prawie jak w Audi Q8.

P.S. A tak prezentuje się podstawowa odmiana Ateki na rynku niemieckim:

Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU
NEWSY
Polecane
Wybór redakcji