Toyota RAV4 należy do najchętniej wybieranych kompaktowych SUV-ów na polskim rynku. Podpowiadamy, którymi wersjami szczególnie się interesować i czy warto dopłacać do odmiany hybrydowej oraz 4×4.
Nasza redakcja ma z Toyotą RAV4 liczne doświadczenia – poza standardowymi testami kilku egzemplarzy wariant 2.5 Hybrid przez kilka miesięcy służył nam w teście długodystansowym.
W tym czasie „Ravka” dała się poznać niemal z samych dobrych stron: w obecnej generacji jest przestronna, oferuje duży bagażnik, ma komfortowe, ciche zawieszenie godne SUV-ów premium, a jej skuteczny napęd 4×4 sprawdził się nawet w bardziej wymagającym terenie (przeczytaj test hybrydowego napędu 4×4 w Toyocie RAV4 Hybrid).
Przede wszystkim Toyota RAV4 z hybrydowym zespołem napędowym jest wybitnie oszczędna: w mieście zużywa od 5,1 do niespełna 7,0 l/100 km (szarpana jazda w gęstych korkach), ok. 5,5 l/100 km na trasie i ok. 8,5 l/100 km na autostradzie.

Nowa Toyota RAV4: który silnik wybrać
Pytanie, czy warto dopłacać do wersji hybrydowej (218/222 KM), która w porównywalnej wersji kosztuje o 18-22 tys. zł od odmiany stricte benzynowej 2.0 Dual VVT-iE (173 KM) ze skrzynią ręczną i o 10-14 tys. zł więcej od „benzyniaka” z przekładnią CVT.
Po pierwsze – radzimy nie skreślać bazowego wariantu benzynowego. Za sprawą sporej pojemności to bardzo dobre źródło napędu do sporego kompaktowego SUV-a. W wersji z manualną skrzynią – która typowo dla Toyot wyróżnia się precyzyjną pracą – przyspieszenie od 0 do 100 km/h wynosi 9,8/9,9 s (wersja przednionapędowa/4×4).
Niewysilenie tego silnika sprawia, że już na niskich obrotach kierowca ma do dyspozycji spory moment obrotowy i nie musi go wysoko „kręcić”. Paradoksalnie „Ravka” 2.0 będzie zużywać mniej paliwa od niejednego SUV-a zasilanego małą benzynową jednostką turbo. W starciu z gabarytami i masą pojazdu takie motory przestają być oszczędne – nie wspominając o bardziej skomplikowanej, potencjalnie droższej w obsłudze konstrukcji.
W skrócie: benzynowa Toyota RAV4 2.0 będzie dobrym wyborem dla wszystkich, którzy nie zamierzają pokonywać dużych przebiegów, uzasadniających zakup odmiany hybrydowej, i będą użytkować swoje auto w mieszanym trybie z dużym udziałem przejazdów za miastem. Nasz wybór to wariant ze skrzynią manualną; przy wyborze „benzyniaka” z CVT warto już rozważyć dopłatę do hybrydy.

Dla tych, którzy przejeżdżają co roku 20-30 tys. km i więcej, w dużej mierze po mieście, najlepszym wyborem będzie wariant hybrydowy z benzynową jednostką 2.5. W takiej konfiguracji RAV4 jest bardzo dynamiczna (0-100 km/h w 8,1 lub 8,4 s, zależnie od typu napędu) i zużywa bardzo mało paliwa. Jak wspomnieliśmy na początku, spalanie wynosi ok. 5,5 l/100 km w trasie, 5-7 l/100 km w mieście i ok. 8,5 l/100 km na autostradzie. Dodatkowym atutem RAV4 2.5 Hybrid jest cicha, miękka praca napędu, a także standardowa skrzynia automatyczna (przekładnia e-CVT).
Oczywiście częściowo większy wydatek na zakup hybrydowej „Ravki” zwróci się przy odsprzedaży – używane hybrydy są droższe od odmian spalinowych.
Nowa Toyota RAV4: który napęd wybrać
Silnik to nie wszystko – zostaje jeszcze kwestia napędu. Dopłata do układu 4×4 (AWD) we wszystkich wersjach RAV4 wynosi okrągłe 10 tys. zł. Trzeba zaznaczyć, że odmiana hybrydowa ma nieco efektywniejszy napęd 4×4, realizowany za pomocą elektrycznego motoru przy tylnej osi (benzynowa: klasyczne sprzęgło wielotarczowe).
Oczywiście SUV 4×4 jest rozwiązaniem najbardziej optymalnym: napęd obu osi zapewnia najlepszą możliwą trakcję oraz większe bezpieczeństwo. Przydaje się nie tylko podczas jazdy po lesie, w błocie, ale i na asfalcie – w trakcie dynamicznej jazdy latem, na mokrej nawierzchni jesienią i przy wyjeździe z zaśnieżonego parkingu.
Pytanie, w jakich warunkach eksploatujemy auto. Jeśli mamy zamiar używać naszego SUV-a wyłącznie na utwardzonych drogach, które praktycznie zawsze są odśnieżone, zazwyczaj wystarczą korzyści z większego prześwitu oraz porządne opony. Dopłata do układu 4×4 nie będzie wtedy konieczna.

Jeśli natomiast zdarza się nam zjeżdżać z asfaltu, regularnie jeździmy marnymi drogami w górach lub w lesie albo od czasu do czasu holujemy przyczepę (RAV4 2.5 Hybrid 4×4 ma większy uciąg niż odmiana przednionapędowa), to do napędu 4×4 warto dopłacić.
Nowa Toyota RAV4: którą wersję wyposażenia wybrać
- Teoretycznie już bazowa wersja wyposażenia RAV4 – Active – oferuje sensowną specyfikację (m.in. układ antykolizyjny, adaptacyjny tempomat, reflektory LED, system multimedialny, oczywiście klimatyzacja i skórzana kierownica). Taki wariant, przednionapędowy, z benzynowym silnikiem 2.0 kosztuje 115 900 zł, a z napędem hybrydowym 134 900 zł (cena promocyjna). Warto zainwestować 3900 zł w pakiet Business (alufelgi 17″, kamera cofania, światła przeciwmgłowe, zapasowe koło dojazdowe) – ale dostępny tylko dla przednionapędowego wariantu benzynowego.
- Żeby mieć jednak efektowniejszą RAV4 ze srebrnymi dodatkami karoserii, cyfrowymi zegarami i 17-calowymi alufelgami, kamerą cofania, a przy okazji – dwustrefową klimatyzacją i fotochromatycznym lusterkiem wstecznym, należy zainwestować w wersję Comfort za 125 900 zł (2.0). W tym przypadku zakup hybrydy opłaca się bardziej z uwagi na mniejszą różnicę w cenie (143 900 zł, czyli 18 zamiast 19 tys. zł dopłaty). Dla odmiany Comfort dostępny jest pakiet Style, obejmujący m.in. elektrycznie sterowaną pokrywę bagażnika, dostęp bezkluczykowy, ładowarkę indukcyjną i koło dojazdowe (2900 zł).
Gadżet przydatny w dzisiejszych czasach – bezprzewodowa (indukcyjna) ładowarka do smartfona. - Dla wymagających zarezerwowano odmiany Selection i Executive – z rozbudowanymi reflektorami LED, skórzaną tapicerką, 18-calowymi alufelgami, podgrzewaną kierownicą i przednią szybą, a w przypadku Executive – także z kamerami 360 stopni oraz monitorowaniem martwego pola i tylnej strefy przy cofaniu. To już kompletny rodzinny SUV, ale i odpowiednio droższy. Za benzynową odmianę Executive trzeba zapłacić 162 900 zł (tylko 4×4), a za hybrydową – 174 900 zł (4×2) lub 184 900 zł (4×4).
Podsumowując, oto nasze typy w czterech przedziałach cenowych:
- jeśli nie pokonujemy rocznie dużych przebiegów i samochód użytkujemy w trybie mieszanym miasto/trasa, a dodatkowo zależy nam na niskiej cenie, warto wybrać benzynową Toyotę RAV4 2.0 Dual VVT-iE z przednim napędem i ręczną skrzynią, w wersji wyposażenia Active z pakietem Business, za 119 800 zł (ewentualnie plus 2900 zł za lakier metalizowany);
- w podobnym przypadku jak wyżej, ale przy większym budżecie można sobie pozwolić na benzynową odmianę 2.0 z ręczną skrzynią, napędem 4×4, w wersji Comfort z pakietem Style za 138 800 zł – będzie to wszechstronny SUV z klasycznym źródłem napędu
- jeśli dużo jeździmy po mieście, a dodatkowo zależy nam na lepszej dynamice, optymalnym rozwiązaniem będzie przednionapędowa hybryda w rozsądnej, dobrze wyposażonej odmianie Comfort z pakietem Style za 146 800 zł;
- jeśli szukamy bogato wyposażonego, rodzinnego SUV-a, który poradzi sobie w zróżnicowanych warunkach drogowych i pogodowych, warto przemyśleć zakup RAV4 2.5 Hybrid z napędem 4×4 w topowej wersji Executive (dopłata do układu 4×4 nie jest tu aż tak „bolesna” jak w przypadku tańszych odmian) za 184 900 zł.
Trochę za bardzo zapatrzyli się w Jeepa
Hybryda tylko pozornie jest tańsza w eksploatacji bo większy jest koszt przeglądów gwarancyjnych i baterii która wytrzyma maksymalnie pięć lat.
Dokładnie, absolutnie się z Panem zgadzam. Do tego dochodzi sam fakt , że w takim aucie oprócz tego ,że musimy serwisować i pewnie czasem naprawiać silnik benzynowy ,to dochodzi do tego cały układ elektryczny odpowiadający za napęd hybrydowy. Posiadam od 10 ponad lat Mitsubishi Lancera z silnikiem 1.8 Mivec benzyna wolnossąca , skrzynia automatyczna CVT. Regularne wymiany wszystkich olejów ( silnikowy co 15 tysięcy, od skrzyni automatycznej co 50 tyś. ). Po przejechaniu 150 tysięcy kilometrów silnik wygląda jak nowy – jak to skomentował krótko mechanik przy sprawdzaniu luzów zaworowych, których nie znalazł. Zapytałem dlaczego ich nie ma po takim dystansie?Odpowiedział: otóż tajemnica leży w wymianie regularnej oleju silnikowego Spalanie na poziomie 9 litrów – jazdan na autostradzie do 120 km/h ,to spalanie 8 litrów i nawet mniej.
Chcę tym wywodem pokazać ,że wolnossący silnik będzie więcej oczywiście palił niż hybryda, czy diesel, ale jest mniej skomplikowany i łatwiejszy i pewnie tańszy w naprawie. Zastanawiam się nad kolejnym autem i być może będzie ,to RAV4 z tym dwulitrowym silnikiem benzynowym. Chociaż jeszcze Subaru Outback, czy Forester jest na liście
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za ten artykuł autorowi
Na baterie jest gwarancja 10 letnia…………….
Jeśli bateria wytrzymuje tylko 5 lat czemu dają gwarancje na 10 ?
W komórce bateria tego samego typu wytrzymuje kilka lat a samochodzie miałaby 10? Wolne żarty.
Hmm, słaby argument i porównanie z baterią w telefonie. Dowodem na długą żywotność baterii są np.10 letnie Toyoty Prius jako ciągle sprawne hybrydy.
Chyba sobie żartujesz, większość Priusów już miała wymieniane ogniwa. Nie daj sobie wcisnąć kitu sprzedawców.
Posiadam służbową RAV-4 hybrydę, wersja Comfort. Ogólnie samochód fajny ale jest to poziom wykonania na poziomie skody fabii lub dacii duster. Dramatycznie beznadziejne oszczędności na wyposażeniu. Brak kieszeni w oparciu siedzenia kierowcy, jest tylko w oparciu siedzenia pasażera, brak zakładki w daszku przeciwsłonecznym, w którą można włożyć np. bilet z autostrady, przy wyciągnięciu kierownicy do siebie brak plastikowej osłony kolumny kierownicy pomiędzy kierownicą a licznikami, przyklejona tylko jakaś dramatycznie wyglądająca sztuczna szmatka, boki bagażnika to twarde plastiki, żadnej wytłoczki na koło zapasowe pod podłogą bagażnika, maska silnika podpierana drutem (VW golf z 2000 roku ma już sprężyny gazowe), brak otworu dostępowego do bagażnika po otwarciu podłokietnika w oparciu tylnych siedzeń, czyli przy 4 osobach podróżujących nie da się już przewieźć np. nart. To niby jest SUV czyli samochód sportowo-użytkowy. Użytkowość słabiutka.
Na duży plus zasługuje spalanie – po mieście jest to około 5 litrów, trasa już zależy bardzo od prędkości – 7 – 10 litrów.
Zastanawiam się nad zakupem RAV 4 hybryda, ale to chyba zbyt słabe argumenty aby jej nie kupić. Brak kieszeni z tyłu siedzenia kierowcy, wreszcie nikt nie będzie mi gmerał po plecach w czasie jazdy. Brak zakładki na bilet za autostradę ,płacimy z aplikacji w telefonie. Brak plastikowej osłony kolumny kierownicy… przy odkurzaniu może tam zerknę. Plastikowe boki bagażnika, przepraszam, a z czego robi się funkcjonalny bagażnik. OK, koło dojazdowe mogło by mieć swoje miejsce. Narty przewożone w kabinie w razie wypadku strasznie okaleczają pasażerów, dlatego np. w Austrii jest to zabronione. O podnoszeniu maski na drut czy też wspornik hydrauliczny, to nic znaczący szczegół. Masz super służbowe auto. Pozdrawiam