Choć pod wieloma względami współczesne samochody są znacznie lepsze od tych sprzed dekady czy dwóch, to mają też różne uciążliwe rozwiązania. Oto kilka przykładów.
Zakup nowego auta prosto z salonu często bywa postrzegany jako oznaka życiowego sukcesu. Jazda takim samochodem ma jednak również swoje minusy, które dla użytkowników starszych modeli wcale nie są takie oczywiste. Zmieniające się przepisy i zaostrzające się normy emisji spalin wymuszają bowiem na producentach wprowadzanie zmian, które później niekoniecznie służą kierowcom. Poniżej przedstawiamy kilka przykładowych wad posiadania nowoczesnego auta.
System start-stop
Zadaniem układu start-stop jest wyłączanie silnika na postoju, aby ograniczyć zużycie paliwa. To rozwiązanie, które świetnie sprawdza się podczas testów homologacyjnych, ale w rzeczywistych warunkach jest z tym różnie – oszczędność na paliwie okazuje się niewielka, za to ciągłe gaszenie i uruchamianie jednostki napędowej bywa uciążliwe, zwłaszcza że w niektórych autach towarzyszy temu wyraźne szarpnięcie.
AdBlue
Współczesne turbodiesle są wyposażone w układ SCR, którego celem jest redukcja emisji szkodliwych tlenków azotu. Do prawidłowego działania system ten potrzebuje preparatu AdBlue, czyli wodnego roztworu mocznika o stężeniu 32,5%. Użytkownik musi pilnować poziomu tego płynu, bo jeśli go zabraknie, to nie będzie można ponownie uruchomić silnika. Samo uzupełnianie AdBlue zwykle nie jest trudne, bo jego wlew znajduje się obok wlewu paliwa.
Ekrany dotykowe
Wnętrza nowych samochodów są zdominowane przez wyświetlacze, za pomocą których steruje się zdecydowaną większością funkcji. Z jednej strony dzięki temu kokpit auta jest zdecydowanie bardziej uporządkowany, ma prostszy wygląd i więcej miejsca na dodatkowe schowki, ale z drugiej – obsługa np. klimatyzacji poprzez dotykowy ekran nie jest tak intuicyjna jak przy użyciu tradycyjnego panelu z pokrętłami i przyciskami, a do tego w większym stopniu odwraca uwagę kierowcy od drogi.
Czujniki ciśnienia w oponach
Od listopada 2014 roku wszystkie nowe samochody oferowane na terenie Unii Europejskiej muszą być wyposażone w TPMS, czyli system monitorujący ciśnienie w oponach (ang. Tire Pressure Monitoring System). Teoretycznie układ ten powinien być sporym ułatwieniem dla kierowcy, ponieważ w czasie rzeczywistym informuje o ciśnieniu powietrza w poszczególnych kołach. W praktyce jednak zdarza się, że TPMS wyświetla fałszywe alarmy, stresując tylko niepotrzebnie użytkownika. Dodajmy też, że czujniki ciśnienia trzeba wymieniać, a są one droższe od tradycyjnych wentyli.
Zestaw naprawczy
Kiedyś koło zapasowe było standardem, dziś stało się dobrem luksusowym, wymagającym dopłaty. Większość nowych samochodów zamiast niego posiada zestaw naprawczy, który sprawdza się przy drobnych uszkodzeniach opony (np. po najechaniu na gwóźdź), ale na nic się nie zda przy poważniejszych, gdy dziura jest większa lub zniszczona została także felga. W efekcie trzeba wówczas czekać na przyjazd pomocy drogowej i odholowanie do serwisu.
Utrata wartości
To normalne, że wraz z upływem czasu i przejechanymi kilometrami spada wartość samochodu (chyba że mamy do czynienia z klasycznymi Porsche czy Ferrari, które z wiekiem są coraz droższe), jednak w przypadku nowych aut różnica między ceną zakupu a kwotą odsprzedaży po kilku latach bywa znaczna, sięgająca kilkudziesięciu tysięcy zł. Trzeba przy tym zauważyć, że pandemia i wynikająca z niej gorsza dostępność aut na rynku nieco spowolniły utratę wartości samochodów, zarówno nowych, jak i używanych.
Małe wycieraczki
Kolejną bolączką współczesnych aut, zwłaszcza tych z nadwoziem w stylu coupe, są słabe przeszklenie i małe wycieraczki, przez co widoczność z miejsca kierowcy jest kiepska, a w czasie deszczu oczyszczana jest tylko niewielka część szyby. W efekcie użytkownik musi zdać się na pomoc czujników parkowania i kamery cofania.
Szerokie słupki
Dobrej widoczności nie sprzyjają również masywne przednie słupki, które istotnie ograniczają pole widzenia kierowcy. Trzeba jednak podkreślić, że taka ich budowa nie wynika z kaprysu projektantów, lecz jest podyktowana względami bezpieczeństwa i służą wzmocnieniu konstrukcji nadwozia.
Brak chlapaczy
W dawnych czasach, gdy drogi były gorszej jakości, akcesoryjne chlapacze cieszyły się dużą popularnością. Obecnie w nowych autach są one w zasadzie nie do spotkania, czego konsekwencjami są szybsze brudzenie się tylnej części nadwozia oraz większe ryzyko uszkodzenia samochodu jadącego za nami przez kamienie wyrzucane spod kół.