Wiele czynników wpływa na tempo tracenia wartości przez auto. Jednym z kluczowych są emocje. Im bardziej stylowy i oryginalny model, tym większa szansa, że uda się go korzystnie sprzedać.
Motoryzacja jest krainą pełną sprzeczności. Z jednej strony wszyscy zdają sobie sprawę, że samochód to przede wszystkim narzędzie do pokonywania odległości. Z drugiej nie brakuje osób, które obejrzą się za stylowym samochodem. Najwięcej emocji budzą oczywiście sportowe modele. Są jednak bardzo kosztowne w zakupie i późniejszym utrzymaniu, a także mało praktyczne w codziennej eksploatacji. Ale sytuacja może wyglądać zupełnie inaczej. Udowodnił to chociażby Fiat, wskrzeszając kultowy model 500. Współczesna interpretacja klasyka zachowała proporcje oryginału, a jednocześnie zatraciła jego wszystkie wady w postaci ciasnego wnętrza, ograniczonego komfortu jazdy i bardzo słabego silnika. Debiutująca w 2007 r. „pięćsetka” z miejsca wdarła się na szczyty wyników sprzedaży w swoim segmencie i do dziś pozostaje kluczowym graczem na wielu rynkach.
Czasy jednak się zmieniają. Rynek oczekuje jeszcze bardziej naszpikowanych elektroniką modeli, a systemy podatkowe w wielu krajach przechylają szalę w kierunku aut elektrycznych. Fiat poszedł więc za ciosem – nowy model 500 jest dostępny wyłącznie z napędem elektrycznym.
Mimo że jest dłuższy, szerszy i wyższy od spalinowego poprzednika, zachował kultowe proporcje. Fiat nie odebrał także klientom możliwości zamówienia auta w ciekawych wersjach wyposażeniowych oraz szerokich możliwości personalizacji kupowanej „pięćsetki”, co przez lata było zarezerwowane dla modeli z półki premium. Z gamy nie zniknęła też wersja Cabrio z centralną częścią dachu w postaci zwijanego brezentu. W dobie kurczącej się klasy samochodów, zwłaszcza małych, z otwieranym dachem taka wersja może okazać się niezła lokatą kapitału.
Niepodważalnym atutem nowego, elektrycznego modelu jest design nadwozia i wnętrza, który świetnie balansuje między tradycją i nowoczesnością. Wyróżnia to nowego Fiata 500 na tle innych „elektryków”, które nierzadko próbują być wręcz na siłę futurystyczne. Czy to dobry pomysł? Niektóre modele, które w chwili debiutu szokowały designem, nie utrzymało na przestrzeni lat efektu świeżości.
Nie można też zapominać, że w motoryzacji mody przemijają. Jedną z nich jest trwający boom na dotykowe przyciski na konsoli środkowej czy kierownicy, które wyglądają efektownie i nowocześnie, ale nie należą do najwygodniejszych w obsłudze. Niektóre marki rozpoczęły lub ogłosiły częściowy odwrót od tego rozwiązania. Fiat nie będzie musiał tego robić, bo w modelu 500 kluczowe funkcje obsługuje się klasycznymi przełącznikami. Ekran systemu multimedialnego jest oczywiście dotykowy, a elektronika współpracuje ze smartfonami. Bezprzewodowe Android Auto czy Apple CarPlay, standardowe w większości wersji wyposażeniowych nowego Fiata 500, to obecnie najlepszy sposób na podtrzymanie świeżości systemu multimedialnego niż aktualizacje fabrycznych rozwiązań, które zwykle okazują się mniej lub bardziej udane, a z czasem w ogóle przestają się pojawiać. Dzięki współpracy ze smartfonami na centralnym wyświetlaczu zawsze będą mogły być prezentowane najnowsze aplikacje czy mapy.
Mimo radykalnej zmiany koncepcji układu napędowego Fiat wciąż oferuje klientom stylowe i oryginalne auto – wiele wskazuje, że w kolejnych latach nie powinno istotnie tracić na wartości, podobnie jak ma to miejsce w przypadku spalinowej „pięćsetki”.