Mimo postępującej globalizacji amerykańska motoryzacja wciąż różni się od europejskiej. Podczas North American International Auto Show było więc na czym oko zawiesić.
Najbardziej znaną z motoryzacyjnych imprez w Ameryce jest organizowany od 1899 r. North American International Auto Show, znany jako Detroit Auto Show. O rok młodszy jest odbywający się na Manhattanie New York International Auto Show. Podczas tegorocznej imprezy światło dzienne ujrzało kilka nowości. Na salonie nie zabrakło także klasyków, które cieszą się coraz większym wzięciem także za Oceanem.
Poniżej prezentujemy w naszej ocenie najciekawsze, a zarazem najbardziej egzotyczne auta z tegorocznego New York International Auto Show.
Ford GT Holman Moody Heritage Edition

Na przestrzeni lat amerykańska marka Ford stworzyła wiele fantastycznych modeli samochodów. Jedną z największych ikon było model GT40, do którego odwołuje się współczesny Ford GT. Jego specjalna, debiutująca w Nowym Jorku, edycja otrzymała ekskluzywny lakier Holman Moody Gold, elementy z wyeksponowanego włókna węglowego oraz charakterystyczne akcenty w kolorach Heritage Red i Oxford White. Źródłem mocy jest 669-konny silnik 3.5 V6 EcoBoost, który sparowano z dwusprzęgłową skrzynią. Pierwsze dostawy rozpoczną się wiosną tego roku.
Corvette Z06 C8

Czy można sobie wyobrazić bardziej amerykański samochód niż Chevrolet Corvette? Na przestrzeni lat samochód mocno się zmienił. Z efektownego, ale nieprzesadnie mocnego i przeciętnego w prowadzeniu wyewoluował do rywala supersamochodów. Generacja C8 ma centralnie umieszczony silnik. W przypadku topowej wersji Z06 wolnossące 5.5 V8 rozwija 679 KM. W rezultacie „Vette” Z06 odebrała Mercedesowi SLS tytuł najmocniejszego wolnossącego silnika V8. Dodajmy, że motor z tytanowymi zaworami dolotowymi i korbami oraz kutymi tłokami kręci się do 8600 obr./min.
Chevrolet Silverado EV

Czy wiecie jaki był trzeci najpopularniejszy model samochodu w USA w ubiegłym roku? Ogromny Chevrolet Silverado, który sprzedał się w liczbie ponad 0,5 mln sztuk! Nic dziwnego, że producent zdecydował się na zelektryfikowanie właśnie tego modelu – nawet kilkuprocentowe zainteresowanie wersją EV będzie oznaczało dużą liczbą sprzedanych egzemplarzy. Parametry auta robią wrażenie. Topowa wersja będzie rozwijała 673 KM i 1058 Nm, co pozwoli na rozpędzenie się do 100 km/h w 4,5 s. Zasięg na jednym ładowaniu ma sięgnąć 640 km, a masa przyczepy to… 4536 kg!
Hyundai Santa Cruz

Ogromna popularność pickupów sprawia, że za Oceanem większość marek próbuje zaistnieć w tym segmencie. Debiutujący w ubiegłym roku, a prezentowany w Nowym Jorku Hyundai Santa Cruz nie ma nic wspólnego z ogromnymi i ciężkimi pickupami na ramie. Auto bazuje na Tusconie. Aby paka nie sprawiała doklejonej, karoserię mocno zmodyfikowano. Źródłem mocy jest 2,5-litrowy silnik benzynowy z bezpośrednim wtryskiem paliwa, który w wersji wolnossącej rozwija 190 KM, a turbodoładowanej – 275 KM. Słabsza jednostka będzie łączona z 8-biegowym automatem, a mocniejsza – ze skrzynią dwusprzęgłową o takiej samej liczbie przełożeń. W obu wariantach moc będzie przekazywana na cztery koła z pomocą napędu HTRAC AWD.
TRD Desert Racer Tundra

Od 1999 r. Toyota próbuje swoich sił w segmencie dużych pickupów. Jej reprezentantem jest oferowana za Oceanem Tundra, która doczekała się trzeciej generacji. W Nowym Jorku zaprezentowano wersję podrasowaną przez TRD, a więc nadwornego tunera Toyoty. Prototyp ze zmodyfikowanym zawieszeniem czy osłonami podwozia to ewidentna próba rozpoznania terenu – przypomnijmy, że w USA pickupy z mocnymi silnikami oraz dodatkami zwiększającymi dzielność terenową cieszą się dużym wzięciem. Wystarczy wspomnieć chociażby o Fordach w wersji Raptor.
Ford Bronco Raptor

A skoro o Raptorach mowa, trzeba wspomnieć o prezentowanym w Nowym Jorku Bronco Raptor. Współczesne, dostępne od połowy ubiegłego roku Bronco jest jednym z najbardziej spektakularnych powrotów w historii współczesnej motoryzacji – Ford wskrzesił model oferowany w latach 1966-1996, zachowując charakterystyczną linię nadwozia. Bronco Raptor jest poszerzone, podniesione i ma wzmocnioną karoserię. Wszystko po to, by na bezdrożach kierowca mógł wykorzystać 400-konne 3.0 V6 bez obaw o stan samochodu.

Na salonie w Nowym Jorku nie zabrakło także innych modeli Forda – zarówno klasycznych, jak i budzącego duże emocje na całym świecie elektrycznego Mustanga Mach-E.
Ford RS200

Moda na lokowanie wolnych środków w klasycznych samochodach dotarła także do USA. Nawet ceny niegdyś popularnych modeli są już wysokie. Zainteresowany zakupem Forda RS200 musi przygotować fortunę. Aby móc homologować wyczynową wersję Forda RS200, konieczne było wyprodukowanie zaledwie 200 sztuk jego drogowej pochodnej. Obecnie to kolekcjonerskie rarytasy. Ceny transakcyjne już dawno przekroczyły próg miliona złotych, a auta w najlepszym stanie i najrzadszych specyfikacjach osiągają pułap 2 mln zł!
Citroen BX 4TC

To chyba największa niespodzianka na tegorocznym salonie w Nowym Jorku – zaprezentowano tam niezmiernie rzadko widywanego nawet w Europie Citroena BX 4TC. Co więcej, mało osób wie nawet o jego istnieniu. Samochód był punktem wyjścia do stworzenia auta rajdowego. Niestety okazało się ono niedopracowane i nie odniosło żadnych sukcesów. Nie wszystkie wyprodukowane drogowe egzemplarze udało się nawet sprzedać. Finalnie odkupił je Citroen i… rozebrał na części pierwsze. Zabieg ten sprawił, że każdy istniejący BX 4TC jest jeszcze większym egzotykiem.
Subaru WRX STI

W Europie Subaru jest niszowe. Nie można jednak tego powiedzieć o sytuacji marki w USA, gdzie w ciągu miesiąca sprzedaje się tyle samochodów, co w ciągu roku na Starym Kontynencie. Zainteresowanie Subaru jest szczególnie duże w stanach, w których kierowcy zimą muszą regularnie zmagać się z dużymi opadami śniegu. Koncern dzięki pracy Subaru Motorsports USA pielęgnuje wizerunek swoich produktów, przygotowując ich wyczynowe wersje, które z dobrym skutkiem startują w lokalnych rajdach i rallycrossie.
Subaru GL Wagon

Jedną z najbardziej efektownych dyscyplin sportu motorowego jest gymkhana – zawodnicy rywalizują w niej na niezwykle krętej trasie. Kto chce liczyć musi doskonale panować nad swoim samochodem i mieć wystarczająco dużo mocy pod maską, by błyskawicznie dotrzeć do kolejnego nawrotu. Na brak siły napędowej na pewno nie będzie mógł narzekać Travis Pastrana – jego tegoroczny samochód, wizualnie nawiązujący od Subaru GL Wagon z lat 80., generuje ponad… 900 KM!
Jaguar XJR-15

Podczas salonu w Nowym Jorku wielu miłośników mocnych samochodów na dłużej zawiesiło wzrok na Jaguarze XJR-15. Możliwość zobaczenia na żywo tego monstrum z wolnossącym 6.0 V12 o mocy 456 KM to nie lada gratka. XJR-15 zwykle stoją ukryte głęboko w czeluściach dobrze strzeżonych kolekcji. Auto w dobrym stanie jest bowiem warte ok. 1 miliona dolarów! Powstało jedynie 27 egzemplarzy w drogowej specyfikacji.
Deus Vayanne

Jeszcze do niedawna trudno było wyobrazić sobie elektryczny hipersamochód. Wraz z rozwojem konstrukcji silników oraz akumulatorów przestało być to jednak pieśnią przyszłości, czego świetnym przykładem jest Deus Vayanne. Deus Automobiles to austriacki startup, który chce wypuścić na rynek elektryka rozwijającego 2230 KM i 2200 Nm. Piekielny mocny Vayanne ma być zdolny do przekroczenia 400 km/h, a do pierwszej „setki” przyspieszać w niecałe 2 sekundy!
Cobera C300

Nie lada gratką dla fanów współczesnej motoryzacji w klasycznym wydaniu był roadster przygotowany przez węgierskie Cobera Motors Hungary. To replika legendarnej Cobry, która jest napędzana silnikiem rozwijającym 600 KM i 1000 Nm. Ma być on w stanie rozpędzić auto do 100 km/h w zaledwie 2,7 sekundy. Nabywca będzie mógł wybrać auto z napędem na tylną oś lub cztery koła.
INDI One EV

Wyprodukowanie samochodu elektrycznego jest znacznie łatwiejsze niż jego odpowiednika ze spalinowym napędem. Nie powinno więc dziwić, że na rynku pojawia się wiele firm, które chciałyby spróbować swoich sił. Jedną z nich będzie INDI, które w 2023 r. planuje rozpoczęcie sprzedaży modelu One EV. Plany zakładają, że w późniejszym czasie to auto dotrze także do Europy. W USA ceny mają startować z poziomu 45 tys. dolarów za bazową wersję z napędem na tył i o mocy 279 KM. Czteronapędowy wariant (475 KM) wyceniono na 69 tys. dolarów.
Chrysler Airflow

Chrysler Airflow z lat 30. XX wieku przecierał szlaki w zakresie aerodynamicznie dopracowanych samochodów z wyoblonym nadwoziem oraz wkomponowanymi w nie reflektorami i błotnikami. Produkcyjna wersja współczesnego Airflow wprowadzi Chryslera w świat elektromobilności. Szkieletem pojazdu będzie platforma STLA Medium koncernu Stellantis. Producent mówi o zasięgu sięgającym 640 km oraz trzecim stopniu autonomicznej jazdy, co oznacza, że samochód będzie kontynuował jazdę nawet gdy kierowca zdejmie ręce z kierownicy.
Hyundai Palisade

Poza pickupami Amerykanie bardzo chętnie kupują ogromne SUV-y. Hyundai uznał, że warto zawalczyć o ten fragment rynku i w 2018 r. przedstawił model Palisade, który za Oceanem jest dostępny z wolnossącym silnikiem 3.8 V6 GDi o mocy 295 KM. Aby Palisade pozostał wizualnie spójny z najnowszymi modelami Hyundaia, w tym Tucsonem, przestylizowano jego pas przedni, zderzaki, reflektory oraz wnętrze.
Jeep Grand Wagoneer L

Przestrzeni w kabinie nigdy za wiele – najwyraźniej z takiego założenia wyszli konstruktorzy przedłużonej wersji i tak ogromnego Jeepa Wagoneer. Ponad 3,3-metrowy rozstaw osi gwarantuje, że w kabinie nikomu miejsca nie zabraknie. Do wyboru będzie 7- lub 8-osobowa konfiguracja. Topowy wariant Wagoneera ma też większy bagażnik. Źródłem mocy jest podwójnie doładowane 3.0 R6, które rozwija 426 lub 517 KM.