Mapy Google wydają się całkowicie darmowe, jednak w określonych sytuacjach korzystanie z nich może wyjątkowo słono kosztować. Dowiedz się więcej na ten temat.
Sezon urlopowy nabiera rozpędu, a co za tym idzie w ciągu najbliższych dwóch miesięcy tysiące Polaków uda się na zasłużony odpoczynek w kraju lub za granicą. Podczas wakacyjnych wyjazdów większości z nich będzie zapewne towarzyszyła nawigacja Google Maps. Ta bezpłatna aplikacja korzysta z transmisji danych w telefonie, dzięki czemu może w czasie rzeczywistym informować o ruchu drogowym i proponować alternatywne, szybsze trasy.
Jednak coś, co jest dużym ułatwieniem, w jednej chwili może stać się źródłem sporych problemów. Przekonało się o tym już wiele osób beztrosko podróżujących samochodem przez Europę. O co chodzi?
Mapy Google – opłaty w roamingu
Oczywiście mamy tutaj na myśli opłaty w roamingu, które w przypadku państw niebędących członkami Unii Europejskiej potrafią być bardzo wysokie i mogą sięgać nawet 30-40 zł za 1 MB transferu danych. Trzeba o tym pamiętać nie tylko, gdy wjeżdżamy na terytorium takich krajów, jak Szwajcaria, Mołdawia, Albania czy San Marino, ale również gdy podróżujemy po Polsce i zwiedzamy tereny graniczące z Ukrainą, Białorusią bądź obwodem królewieckim. Mimo że fizycznie nie opuszczamy kraju, to nasz telefon może przypadkowo połączyć się z zagraniczną siecią i narazić na dodatkowe koszty.
W zasadzie jedynym sposobem, aby uniknąć wysokiego rachunku za korzystanie z Map Google poza granicami UE jest… całkowite wyłączenie transmisji danych. Jeśli o tym zapomnimy, to niewielkim pocieszeniem jest fakt, że licznik nie będzie naliczał opłat w nieskończoność. Operatorzy sieci komórkowych wprowadzili bowiem odgórne limity transferu danych w roamingu, zwykle na poziomie 250-300 zł.
Przeczytaj także:
