Właściciele BMW często zadają sobie pytanie, czym jest dioda lub „oczko” przy pokrętle do włączania świateł. Okazuje się, że ma istotną funkcję, która wpływa na komfort.
Stopień rozbudowania pokładowej elektroniki w autach rośnie od kilku dekad. Pierwsze systemy nie były specjalnie skomplikowane. Pełniły natomiast ważne role. Nim elektronika w aucie stała się modnym gadżetem, zaprzęgano ją do automatyzowania działań mogących odciążyć kierowcę. Na taki krok zdecydowało się np. BMW.
W wielu modelach tej marki na module świateł, bezpośrednio przy pokrętle do włączania lamp znajduje się niewielki element – przez kierowców nazywany diodą lub oczkiem.
Ten drobny element jest czujnikiem intensywności naświetlenia wnętrza. Odpowiada za proces automatycznej regulacji stopnia podświetlenia panelu wskaźników. Jeżeli w kabinie jest ciemno, a więc w nocy czy podczas jazdy w tunelu, siła podświetlenia wnętrza jest ograniczana.
Punktem wyjścia do zmiany natężenia światła jest oczywiście wartość, jaką ustawimy pokrętłem do regulacji siły podświetlenia. Po co więc czujnik? W dzień, przy dobrym oświetleniu wnętrza, taka sama siła podświetlenia kokpitu jak w nocy byłaby odbierana przez kierowcę jako słaba. Dzięki czujnikowi kierowca nie musi zmieniać ustawień.
Redakcja poleca: Tajemniczy czujnik na desce rozdzielczej. Do czego służy i jak działa?
Jak sprawdzić czy czujnik lub cały układ działają poprawnie? Wystarczy w słoneczny dzień zakryć czujnik lub w nocy go oświetlić. Siła natężenia kokpitu powinna odpowiednio zmaleć i wzrosnąć.