Zastanawialiście się dlaczego firmy oponiarskie tak gorączkowo podkreślają wykorzystywanie ekologicznych materiałów do produkcji opon?
Producenci opon doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nadciągają ciemne chmury. Od dawna wspomina się o tym, że opony są źródłem emisji szkodliwych substancji podobnie jak silniki spalinowe. Świadomość tego faktu rośnie jednak bardzo powoli. Odwlekanie dyskusji na ten temat nie spowoduje jednak, że problem zniknie, a problem jest naprawdę poważny.
W USA, już w tym roku emisja z opon przewyższy emisję z rur wydechowych samochodów spalinowych. Ironia polega na tym, że inaczej niż w przypadku Dieselgate nie można tu mówić o łamaniu jakichkolwiek przepisów. One po prostu nie istnieją. Zjawisko emisji z opon nie jest regulowane żadnymi przepisami. To absolutnie dziewicze pole, które nie jest regulowane w żaden sposób.
W jaki sposób powstaje emisja z opon?
Materiał z którego zbudowane są opony poddawany jest bardzo silnym obciążeniom. Wielotonowe pojazdy stykają się z podłożem na bardzo małej powierzchni. W punktach styku opon z nawierzchnią drogi dochodzi do intensywnego ścierania mieszanki. To z czego się składa zamienia się podczas jazdy w aerozol emitowany do środowiska.
Obecnie powstają regulacje, które dążą do ograniczenia ścieralności opon, ale nie mówią nic o składzie mieszanek gumowych. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby przewidzieć, że w mieszakach tanich opon z Azji nie znajdują się same ekologiczne składniki o pozytywnym wpływie na ludzkie zdrowie.
Ścieranie opon to tylko jeden z problemów związany z ogumieniem. Szkodliwe składniki znajdujące się w mieszankach trafiają do organizmów i roślin także na inne sposoby. Opony są spalane, wykorzystywane do produkcji asfaltu drogowego, a nawet nawierzchni boisk piłkarskich. Na własne życzenie otaczamy się truciznami o nieznanym składzie i pochodzeniu.

Co na to producenci opon?
Branża oponiarska już od jakiegoś czasu próbuje przygotować się na nadciągający atak krytyki i stara się złagodzić negatywny wpływ opon na środowisko poprzez opracowywanie nowych, ekologicznych mieszanek. Tyle że w praktyce oznacza to podnoszenie cen ogumienia. W efekcie klienci sięgają chętniej po egzotyczne, tanie opony, których producenci nie przejmują się ekologią. Zmiana składników używanych do produkcji opon zmniejsza toksyczność cząstek emitowanych do atmosfery, ale zwiększa cenę i pogarsza właściwości opony. Tym samym firmy oponiarskie znalazły się pomiędzy młotem i kowadłem.

Elektryfikacja nie pomaga
Po aferze Dieselgate za jedynego winnego problemów uznano silnik spalinowy. Pospiesznie ustalono, że należy zakazać rejestracji nowych aut z takimi jednostkami od 2035 roku. Zamiast nich mamy jeździć autami elektrycznymi. Tyle że całkowicie zlekceważono fakt, że pojazdy elektryczne są cięższe, a z racji dużego momentu obrotowego, którym dysponują w całym zakresie obrotów ścierają swoje wąskie eko-opony znacznie szybciej niż auta spalinowe. Szacuje się, że emisja z opon w autach elektrycznych jest o 20 procent wyższa niż w pojazdach spalinowych. Jakby tego było mało, z dbałości o bezpieczeństwo budujemy samochody coraz większe i cięższe, a masa ma ogromy wpływ na emisję.
Jaki z tego wniosek?
Przy planowaniu dekarbonizacji branży motoryzacyjnej popełniono cały szereg błędów. Pośpieszna elektryfikacja, śrubowanie norm Euro przy równoczesnym całkowitym braku głębszej i przede wszystkim szerszej refleksji prowadzi do wypaczenia idei leżącej u podstaw tych zmian. Będzie drożej, ale czy na pewno zdrowiej? Konieczne wprowadzenie szczegółowej regulacji branży oponiarskiej wydaje się niezbędne. Pozostaje tylko pytanie czy aby nie odbędzie się w sposób podobny do transformacji z silników spalinowych na elektryczne.
banda pasożydów. ekoterroryzm
koła powinny być zatem drewniane, jak to drzewiej bywało