Prawie pięć tysięcy zarejestrowanych wykroczeń w zaledwie pięć miesięcy. Jeden z warszawskich fotoradarów ma wyjątkowo dużo pracy. A do tego może łapać kilka aut jednocześnie!
Mimo że stawki mandatów – zwłaszcza za poważniejsze naruszenia prędkości – zostały znacznie podniesione, kierowcy w Polsce wciąż jeżdżą zbyt szybko, co dokumentują automatyczne urządzenia pomiarowe. PAP poinformował, powołując się na Główny Inspektorat Transportu Drogowego, że w okresie od stycznia do końca maja 2023 r. fotoradary i odcinkowe pomiary prędkości zanotowały 301 tys. wykroczeń.
Najbardziej „zapracowane” z urządzeń dalej znajduje się w Warszawie. Tytuł utraciło urządzenie przy ulicy Spacerowej, gdzie obecnie trwa remont. Najwięcej zdjęć wykonał sprzęt znajdujący się przy ul. Ostrobramskiej, który w ciągu pięciu miesięcy zarejestrował ponad 4800 przekroczeń prędkości.
Działa tam zaawansowany system TraffiStar SR520. Ze względu na sposób działania trudno go nawet nazywać fotoradarem. Pomiar nie dokonuje się bowiem metodą radarową czy laserową. Kluczowe są zatopione w asfalcie pętle indukcyjne. Pomiar odbywa się poprzez zliczanie średniej prędkości – odcinek jest minimalny, ale wystarczający, by dokładnie ustalić tempo poruszania się pojazdu. Taki sposób działania sprawia, że możliwe są pomiary dla każdego pasa z osobna i nawet gdy na zdjęciu znajdują się trzy pojazdy, nie będzie to podstawą do podważenia dowodowej wartości zdjęcia.
![Jakiej marki samochód byś najchętniej kupił(-a)? [SONDA]](https://www.wyborkierowcow.pl/wp-content/uploads/2024/04/Sonda-300x200.jpg)
Warto wiedzieć: Taryfikator mandatów na 2023 rok. Ile zapłacisz za wykroczenie?
Pętle indukcyjne pełnią jeszcze jedną rolę – dostarczają informacji o fakcie wjechania na skrzyżowanie na czerwonym świetle, co obecnie jest „premiowane” 15 punktami karnymi. Jeżeli kierowca dołoży do tego przekroczenie prędkości o 41 km/h lub więcej, będzie mógł pożegnać się z prawem jazdy… Zapłaci też 1500 zł mandatu.
