W historii motoryzacji było wiele aut, których zakończenie produkcji przeszło bez echa. W przypadku tego modelu jest jednak inaczej. Co dalej planuje producent?
W minionym miesiącu z fabryki Bugatti w Molsheim wyjechał ostatni egzemplarz Chirona, oznaczony numerem 500. Samochód w pożegnalnej wersji L’Ultime charakteryzuje się m.in. ręcznie polerowanymi obręczami kół z aluminium oraz dwukolorowym nadwoziem w barwach Atlantic Blue i French Racing Blue, które dodatkowo zostało przyozdobione grafiką z nazwami ważnych dla marki miejsc, w tym Molsheim (siedziba Bugatti), Ehra-Lessien (niemiecki tor do sprawdzania prędkości maksymalnej) oraz Katowice, gdzie mieści się salon tego francuskiego producenta.
Tak powstawało Bugatti Chiron. Produkcja hiperauta od kuchni
Przypomnijmy, że historia Bugatti Chiron rozpoczęła się 8 lat temu – światowa premiera tego auta miała miejsce na targach w Genewie w 2016 roku. Opisywany model doczekał się licznych odmian i limitowanych edycji, ale już w podstawowej wersji nie miał się czego wstydzić. Otrzymał bowiem poczwórnie turbodoładowany silnik 8.0 W16 o mocy 1500 KM i momencie obrotowym 1600 Nm, dzięki któremu przyspiesza 0-100 km/h w 2,4 s, 0-200 km/h – 6,1 s, 0-300 km/h – 13,1 s, a 0-400 km/h – 32,6 s. Elektroniczny ogranicznik pozwala na rozpędzenie się maksymalnie do 420 km/h.
Obecnie na rynku wtórnym za ten wyjątkowy hipersamochód trzeba zapłacić co najmniej 2,5 miliona euro (ok. 10,7 miliona zł), czyli mniej więcej tyle, co za nowego Chirona w momencie debiutu. Najdroższy egzemplarz z europejskich ogłoszeń kosztuje astronomiczne 9,6 miliona euro (41,2 miliona zł).
Zakończenie produkcji Chirona nie oznacza oczywiście, że Bugatti kończy swoją działalność. Już za dwa tygodnie poznamy całkowicie nowe hiperauto tej francuskiej marki. Z dotychczasowych informacji wiadomo, że samochód ten będzie nawiązywał do najsłynniejszych modeli – Typ 57 SC Atlantic, Typ 41 Royale oraz Typ 35, a do jego napędu posłuży wolnossące V16 wspomagane przez silniki elektryczne.
