Czy samochód użytkowy musi być nudny? Australijski oddział Hyundaia udowodnił, że nie, przerabiając vana na potężny generator radości z jazdy.
Hyundai konsekwentnie rozwija swoją sportową submarkę N Performance. W jej ofercie pojawiają się coraz ciekawsze samochody – z bardzo udanym hot hatchem i30 N na czele. Koncern dokłada też starań, by na temat ich samochodów mówiono dużo i często.
Najnowszym pomysłem jest Hyundai iMax N Drift Bus. Nazwa mówi wszystko na temat vana, który poza Australią jest znany jako Hyundai H-1 czy i800. W seryjnym wydaniu samochód ma napęd na tylną oś i silniki 2.4 oraz 2.5. Trochę za mało, do jazdy poślizgami.
Sytuacja uległa radykalnej zmianie po zamontowaniu do vana podwójnie doładowanego silnika 3.5 V6, który poprzez 8-biegową skrzynię wysyła na tylną oś ponad 400 KM i 555 Nm. Konstruktorzy pojazdu zapewniają, że jest on w stanie rozpędzić się do 100 km/h w niecałe 5 sekund.
Drift Bus nie jest jednak spartańskim pojazdem. Wnętrze wykończono skórą i alcantarą. Przednie fotele mają elektryczną, 12-zakresową regulację, a podsufitka – jak przystało na sportowe auto – jest czarna.
Warto dodać, że koncepcja budowy busa do jeżdżenia nie jest nowa. Tego typu auta powstają od lat. Jedno, na bazie Forda Transita, zbudował Marcin Wicik. Doświadczony kierowca rallycrossowy wyposażył swoje auto w silnik V8 z BMW M5.