NowościAnalizaUżywane auto bardziej ekologiczne od nowego? Istnieją na to dowody!

Używane auto bardziej ekologiczne od nowego? Istnieją na to dowody!

Nowe auta są reklamowane jako przyjazne środowisku. Czy aby na pewno? Ich produkcji towarzyszy duża emisja dwutlenku węgla i innych związków. Przejawem dbałości o świat jest więc… wieloletnia eksploatacja samochodu.

Bez względu na to, czy mowa o samochodzie z małym silnikiem spalinowym, hybrydzie czy „elektryku”, jego producenci podkreślają ekologiczność danego pojazdu. Rzeczywiście – stale udoskonalane silniki sprawiły, że nowoczesne auta faktycznie emitują niewiele toksycznych związków z rury wydechowej, a niskie spalanie to mniejsza emisja dwutlenku węgla.

Tyle że nowe samochody nie rosną na drzewach czy polu! Trzeba je zaprojektować, przetestować i wyprodukować, co uruchamia cały łańcuch logistyczny. Wszystko to obciąża środowisko. Nie sposób powiedzieć dokładnie, jak duża emisja dwutlenku węgla i innych zanieczyszczeń towarzyszy produkcji każdego pojazdu. Dużo zależy od masy i stopnia skomplikowania pojazdu, jak również metod jego wytwarzania. Niektóre fabryki są częściowo zasilane panelami słonecznymi czy prądem produkowanym siłą wody. Wiele zakładów czerpie jednak energię z elektrowni opalanych węglem. Oczywiście emisje można bilansować, np. sadząc lasy czy czepiąc prąd z odnawialnych źródeł. Nawet wtedy nie zawsze można mówić o pełnej obojętności dla środowiska. Wystarczy poczytać, jak toksyczne związki są używane przy produkcji paneli fotowoltaicznych, ile szkodliwych substancji uwalnia do atmosfery ich transport z Chin do Europy oraz jak skomplikowana, a obecnie nieopłacalna, jest ich utylizacja lub zastanowić się, jakie szkody mogą wynikać z pozyskiwania surowców z głębi ziemi – od lokalnego odwodnienia, po zapadliska. Przedwczesna utylizacja starych samochodów, które po dokonaniu niezbędnych napraw mogłyby być jeszcze użytkowane, to również strata dla środowiska. Odzysk surowców nigdy nie jest realizowany w 100%, a transportowi czy pracy huty również towarzyszą emisje.

Do tego szkodliwe dla środowiska stają się kreowane trendy. Czy modny duży SUV faktycznie jest eko? Im mniejsze i bardziej oszczędne auto, tym mniej szkodliwych związków powstanie przy jego produkcji i późniejszej eksploatacji oraz utylizacji. Kilkanaście lat temu Mercedes podał, że produkcja i utylizacja modelu GLE 500 4Matic stanowi 11,1% całkowitej emisji CO2 z wytworzenia i eksploatacji pojazdu. W przeliczeniu oznacza to blisko 10 ton uwolnionego do atmosfery dwutlenku węgla.

zlomowanie pojazdu
Zamiana używanego auta na nowsze, z bardziej ekonomicznym i spełniającym surowsze normy emisji silnikiem nie jest tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Skrócenie czasu życia produktu nakręca spiralę konsumpcji i produkcji, której ostatecznym owocem jest emitowany do atmosfery dwutlenek węgla.

Wrażenie robią też zużywane w procesie produkcji ilości materiałów. Do stworzenia wspomnianego GLE 500 używano 1,2 tony stali, 302 kg lekkich metali czy blisko 390 tworzyw sztucznych. Produkcja i utylizacja pochłaniają też blisko 200 gigadżuli energii, co odpowiada niemal 56 tys. kWh. W przeliczeniu jest to zużycie prądu przez gospodarstwo domowe na przestrzeni ponad 20 lat. Mimo że są to bardzo orientacyjne i obarczone sporym marginesem błędu rachunki, pokazują z jaką skalą mamy do czynienia. A przypomnijmy, że wciąż mowa o jednym tylko samochodzie.

Analiza przeprowadzona przez Toyotę w 2004 r. wykazała, że aż 28% emisji dwutlenku węgla generowana podczas cyklu życia typowego samochodu napędzanego benzyną, może wystąpić w trakcie jego produkcji i transportu do dealera. Dlaczego aż tak dużo? Na sytuację wpływa m.in. sposób produkcji. Koncerny produkują skrzynie biegów w jednych fabrykach, silniki w innych zakładach niż nadwozia, a opony, deski rozdzielcze, fotele czy inne elementy wykończeniowe zamawiają u poddostawców. Wszystko to trzeba jeszcze przewieźć do zakładu zajmującego się montażem samochodów. Czasami proces jest  bardzo skomplikowany. Dobrym przykładem są dwie pierwsze generacje Porsche Cayenne, których nadwozia produkowano w Bratysławie, a następnie transportowano do odległej o 600 km fabryki Porsche w Lipsku na ostateczny montaż. A takich przykładów można by wskazać znacznie więcej.

Redakcja poleca: 3-cylindrowe silniki. Opinie, spalanie i awaryjność

Z ekologicznego punktu widzenia korzystne byłoby możliwie długie utrzymywanie  samochodu w stanie pełnej sprawności. Dotyczy to także wszystkich elementów mających wpływ na czystość spalin, a więc wtryskiwaczy, turbosprężarki czy katalizatorów i filtrów sadzy. Nawet najbardziej skomplikowane naprawy nie wywołują większej emisji CO2 niż produkcja kolejnego auta. Tym bardziej, że bilans energetyczny wielu napraw można poprawić, sięgając po regenerowane podzespoły – przykładowo Sachs podaje, że regeneracja sprzęgła obniża emisję dwutlenku węgla aż o 90% względem produkcji nowej części.

Rosnąca ilość elektroniki czy popularyzacja napędów elektrycznych sprawi, że w procesie produkcji zacznie powstawać jeszcze więcej dwutlenku węgla. Konieczne bowiem staje się wydobycie rud rzadkich metali, ich transport, przetworzenie, wyprodukowanie komponentów i dostarczenie ich do fabryk.

Warto podkreślić, że środowisko można odciążyć ograniczając konsumpcję czy częstotliwość wymiany także innych dóbr lub wybierając towary używane – od telefonów po przedmioty gospodarstwa domowego.

Data aktualizacji: 18 lipca 2023 r.

Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU

4 KOMENTARZE

NEWSY
Polecane
Wybór redakcji