Gołoledź to znane zjawisko na polskich drogach, ale wciąż nieprzewidywalne w skutkach. Jak rozpoznać gołoledź i co robić, gdy się z nią spotkamy?
Ostatnimi laty w wielu regionach Polski zimą przeważnie padał deszcz niż śnieg. Bez zmian pozostał natomiast trend spadków temperatury w okolice zera, ewentualnie kilku stopni Celsjusza na minusie. To wręcz idealne warunki do wytworzenia się jednego z najniebezpieczniejszych zjawisk atmosferycznych na drodze, mianowicie gołoledzi, nazywanej też czarnym lodem, ślizgawicą lub tzw. szklanką. W odróżnieniu od innych zimowych fenomenów, z gołoledzią zmagają się nie tylko kierowcy, ale i piesi, ponieważ obydwie te grupy narażone są na skutki uboczne jej zalegania na drogach/chodnikach.
Czy zimą można umyć samochód? Jak to wpływa na jego kondycję?
Czym jest gołoledź i jak powstaje?
Gołoledź to nic innego jak osadzająca się na powierzchni (a zatem na drogach i chodnikach) cienka warstwa lodu. Jej niebezpieczna strona bynajmniej nie wynika z tego, że jest ona śliska (choć bez wątpienia także się do tego przyczynia), a z faktu, że bywa w ogóle niedostrzegalna dla kierowców. Tworzy się poprzez kontakt cieczy (np. z opadów lub zawartej w powietrzu wilgoci) z zimną nawierzchnią. Rozpływające się po niej krople błyskawicznie zamarzają, tworząc prawdziwe drogowe „lodowisko”. W związku z tym, że powstała warstwa lodu jest bardzo cienka, pokryty gołoledzią asfalt nie zmienia barwy – nadal jest czarny, ale i też bardziej błyszczący. Owa subtelna różnica nie zawsze bywa wychwytywana przez kierowców np. poprzez ograniczoną widoczność w ciemności lub towarzyszące gołoledzi opady śniegu. Z drugiej jednak strony, zalegający wcześniej śnieg skutecznie blokuje powstawanie gołoledzi: tzw. błoto pośniegowe ogranicza zamarzanie cieczy pochodzącej z opadów lub unoszącej się w powietrzu wilgotności.
Czy zimą można korzystać z klimatyzacji w aucie?
Gdzie najczęściej występuje gołoledź? Jak ją rozpoznać?
Oprócz wrażenia tzw. błyszczącego asfaltu, drogową gołoledź zwiastuje również oblodzenie otoczenia najbliżej asfaltu, czyli znaków drogowych, drzew czy płotów. Również samochód wysyła jasne sygnały na temat tego, że wjechaliśmy na gołoledź: porusza się nieco ciszej niż w normalnej sytuacji, układ kierowniczy zaś sprawia wrażenie „gumowego”. Drogowa „szklanka” w zasadzie może pojawić się wszędzie, o ile zostaną spełnione kluczowe warunki jej powstawania (czyli po opadach deszczu towarzyszącym ujemnej temperaturze). Najczęściej tworzy się jednak w miejscach, w których powietrze siłą rzeczy jest bardziej wilgotne, czyli w pobliżu zbiorników wodnych lub rzek, a także przy lasach i pagórkach. Szczególną ostrożność należy wobec tego zachować na mostach i wiaduktach. Przypominają o tym często ustawiane przy tego typu budowlach znaki ostrzegawcze A-32 – „oszronienie jezdni”.
Jak się zachować, gdy na drodze stwierdzimy obecność gołoledzi?
Gołoledź ma to do siebie, że bywa rozpoznawana już „po fakcie”, czyli nie tyle co po spowodowaniu drogowej kolizji, co po mniejszym lub większym wpadnięciu w poślizg. Kierowca powinien zatem regularnie obserwować wskazania temperatury i musi przewidywać, jak warunki atmosferyczne w niedługim czasie wpłyną na sytuację na jezdni. Gdy podczas mrozu spadnie deszcz, to powstanie gołoledzi jest niemal pewne, nawet jeśli wcześniej mocno świeciło słońce.
Jeśli z kolei mamy pewność, że na drodze zalega cienka warstwa lodu, w pierwszej kolejności zwiększmy odstęp od poprzedzającego nas pojazdu – nawet do ok. 200 metrów przy ograniczeniach prędkości obowiązujących w terenie zabudowanym. Starajmy się unikać wciskania pedału gazu na rzecz wytracania prędkości poprzez tzw. hamowanie silnikiem (stopniową redukcję biegów na niższe). Gdy mamy pewność co do tego, że nie zdążymy wyhamować, czasami bardziej opłacalne okaże się wjechanie w zaspę lub na krawężnik aniżeli w inny samochód (oczywiście trzeba wziąć pod uwagę obecność pieszych). Dla formalności przypomnimy o zredukowaniu prędkości do takiej, przy której odczuwamy względną kontrolę nad autem (z respektem dla własnych umiejętności „za kółkiem”). Przy wpadnięciu w poślizg starajmy się kontrować, czyli skręcać kierownicą w tą stronę, w którą „ucieka” tył auta.
Zachęcamy do lektury innych artykułów na temat zimowej eksploatacji auta:
Z jakimi problemami muszą mierzyć się kierowcy zimową porą?