Wielu kierowców zastanawia się, czy internetowy wniosek chroni przed mandatem z fotoradaru. Wysłanie takiego druku do ITD może skończyć się sprawą w sądzie, mandatem i utratą prawa jazdy!
Znaleziony w internecie wniosek o umorzenie miał rozwiązać sprawę – tak przynajmniej wydawało się kierowcy, który znacznie przekroczył prędkość na ul. Pułkowej w Warszawie. Sprawa trafiła do sądu, a kierowca został ukarany grzywną.
Jak podaje ITD, kierowca pędził 123 km/h przy ograniczeniu do 60 km/h. Fotoradar zarejestrował to wykroczenie. Do właściciela pojazdu wysłano dokumentację, zawierającą informację o zdarzeniu. Nie zdecydował się on na wypełnienie załączonych druków oświadczeń. Zamiast nich wysłał do CANARD pobrany z internetu wniosek o umorzenie postępowania. Nie miał on żadnych podstaw prawnych, o czym zawiadomiono listownie posiadacza samochodu.
Jednocześnie prowadzono działania mające na celu ustalenie, kto przekroczył dozwoloną prędkość. Pracownicy ITD zwrócili się m.in. do referatu dowodów osobistych o udostępnienie zdjęcia właściciela pojazdu, aby porównać je ze zdjęciem zarejestrowanym przez fotoradar.
Weryfikacja potwierdziła, że w chwili popełnienia wykroczenia, za kierownicą auta siedział jego właściciel. Został on wezwany na przesłuchanie w charakterze sprawcy wykroczenia, jednak nie stawił się on we wskazanym czasie i miejscu. Wyraził natomiast zgodę na przyjęcie mandatu karnego za odmowę wskazania kierującego pojazdem, nadal licząc, że nie odpowie za przekroczenie prędkości.
Redakcja poleca: Szukaj Odcinkowy pomiar prędkości. Ryzyko mandatu jest bardzo małe!
W związku z tym, że inspektorzy nie mieli wątpliwości co do sprawcy wykroczenia, skierowali wniosek o ukaranie do sądu. Sąd również nie miał wątpliwości co do okoliczności czynu oraz jego sprawcy i zasądził grzywnę w wysokości 800 zł. Mężczyzna stracił również prawo jazdy na trzy miesiące.
