Aktywne systemy wsparcia kierowcy od 2022 r. będą obowiązkowym wyposażeniem nowych aut. Testy pokazują jednak, że elektronicznym asystentom nie zawsze należy ufać.
Współczesne samochody otrzymują coraz więcej aktywnych systemów bezpieczeństwa, takich jak asystent martwego pola, adaptacyjny tempomat z funkcją awaryjnego hamowania czy asystent pasa ruchu. W teorii te systemy mają za zadanie wspomagać kierowcę, a z czasem – nawet go zastąpić. Przeczytaj więcej na ten temat: Pięć poziomów jazdy autonomicznej
W praktyce komputer można łatwo oszukać (ZOBACZ NASZ TEST), co potwierdzają także badania niezależnych organizacji. Kilka miesięcy temu pisaliśmy o raporcie AAA, z którego wynikało, że systemy wykrywania pieszych mają problemy z właściwym działaniem po zmroku. Eksperci niemieckiego ADAC postanowili sprawdzić, czy układ zapobiegania kolizjom pozwoli uniknąć zderzenia z dzikim zwierzęciem.
Do tego eksperymentu wykorzystano Volkswagena T-Cross, Mitsubishi Eclipse Cross oraz kilka manekinów w kształcie dzika w różnych rozmiarach. Podczas każdej próby symulowano wejście dzikiej zwierzyny na jezdnię z przydrożnych zarośli. Przebieg testu można obejrzeć na poniższym nagraniu:
Pomimo że obydwa auta ostrzegły kierowcę przed zagrożeniem, to nie udało im się uniknąć wypadku. Należy zauważyć, że nieco lepiej wypadł Volkswagen, który co prawda, rozpoczął hamowanie, ale zrobił to za późno. Dlaczego tak się stało? Radar i czujniki wykrywające przeszkodę są tak skalibrowane, że „nie widzą” niskich obiektów, takich jak dzik.
Jednak nie można w tym przypadku zrzucać całej winy na producentów samochodów. Zadaniem komputera jest rozpoznawanie większych obiektów, jak samochód, pieszy czy rowerzysta. Ustawienie go w taki sposób, że reagowałby także na mniejsze przeszkody mogłoby skutkować tym, że auto gwałtownie hamowałoby np. na widok kosza na śmieci.
Dlatego właśnie musimy pamiętać o zachowaniu zdrowego rozsądku i o tym, że nigdy nie należy w pełni ufać elektronicznym asystentom.
Źródło: ADAC
