ElektromobilnośćPo co komu w ogóle samochody elektryczne? - wykres

Po co komu w ogóle samochody elektryczne? – wykres

Ten wykres tłumaczy, skąd w Unii Europejskiej zaostrzenie kursu, jeśli chodzi o popularyzację elektromobilności i ograniczenie ilości spalin emitowanych przez nowe samochody.

Utarło się, że motoryzacja jest „chłopcem do bicia”. Producenci są coraz bardziej obciążeni unijnymi wymogami i obciążenia te przerzucają na klientów. Z początkiem 2021 roku wejdzie w życie nowa, restrykcyjna norma emisji dwutlenku węgla, niejako przymuszająca producentów do sprzedawania aut elektrycznych. Efekt: samochody z tradycyjnym napędem są coraz droższe, coraz bardziej skomplikowane, a przez to awaryjne.

Oczywiście w grę wchodzi tu wiele czynników – np. planowane postarzanie produktu, niekończące napędzanie sprzedaży czy… myślenie o zyskach w kategoriach nastrojów inwestorów lub kolejnego kwartału, a nie dekady. Jak pokazuje jednak wykres na stronach Komisji Europejskiej, nie bez powodu to motoryzacja staje obecnie w obliczu szczególnych wyzwań, jeśli chodzi o ograniczenie ilości emitowanych spalin:

Emisja gazów cieplarnianych w Europie według sektora gospodarki
Emisja gazów cieplarnianych w UE według sektora gospodarki (1990-2016); źródło: Europejska Agencja Środowiska

Jak widać na wykresie, od 1990 r. – generalnie – emisja CO2 w Europie generowana przez transport wzrosła, podczas gry emisyjność innych gałęzi gospodarki spadła. Obecnie transport (ruch drogowy i lotniczy) niezmiennie odpowiada za około 1/4 emisji gazów cieplarnianych, a większość tej emisji przypada na ruch drogowy.

W 2017 r. udział samochodów osobowych w emisji gazów cieplarnianych generowanych przez ruch drogowy wynosił 44%, 9% to lekkie auta dostawcze, a 19% – transport ciężki.

To wszystko oznacza, że osobowy transport drogowy ma znaczący udział w emitowaniu gazów cieplarnianych. Auta elektryczne mają szansę, by tę emisję ograniczyć. I tu jest jednak pewien „haczyk” – produkcja samochodu na prąd jest średnio o 1,5 raza bardziej emisjogenna niż benzynowego czy diesla. Żeby ten „dług” oddać w okresie eksploatacji, do ładowania akumulatora najlepiej używać „zielonej” energii. Dlatego zresztą pojazdy elektryczne nazywane są „lokalnie bezemisyjnymi”: w ich przypadku emisja gazów odbywa się gdzie indziej, np. w elektrowni.

Pozostaje jeszcze jeden fakt: sama Europa nie zdoła zahamować wzrostu temperatury na Ziemi. Jeśli to w ogóle możliwe.

Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU

13 KOMENTARZE

NEWSY
Polecane
Wybór redakcji