NowościRozrywkaPatologia autokasacji, czyli auta zapuszczone tak, że aż strach

Patologia autokasacji, czyli auta zapuszczone tak, że aż strach

Jak bardzo można zaniedbać samochód? Jeżeli wydaje Ci się, że wiesz, to… jesteś w błędzie! Prawdę znają tylko pracownicy punktów autokasacji. Mają na co popatrzeć.

Życie auta można podzielić na kilka etapów. Początkowy jest najlepszym z nich. Wysoka wartość pojazdu i jego atrakcyjność wizualna zachęcają właściciela do regularnej obsługi serwisowej, pielęgnacji lakieru, sprzątania wnętrza i szybkiego usuwania nawet niewielkich uszkodzeń czy zarysowań.

Z czasem samochód traci jednak na atrakcyjności. Zaczyna być eksploatowany niczym inne przedmioty codziennego użytku – bez specjalnej troski o jego wygląd, a z wydatkami na utrzymanie ograniczonymi to niezbędnego minimum.

Smieci aucie
Wyrzucenie śmieci z kieszeni w drzwiach to kwestia chwili. Podobnie jak przetarcie progu – w tym aucie wsiadanie czy wysiadanie musiałoby się zakończyć wybrudzeniem spodni. Najwyraźniej właściciela nie przejmował los garderoby pasażera lub podróżował on samodzielnie.

Wreszcie przychodzi moment, w którym pojazd, nierzadko będący w rękach któregoś z kolei właściciela, zaczyna być użytkowany w rabunkowy sposób. Ma zapewnić transport z punktu A do punktu B, nierzadko wozi materiały budowlane i narzędzia, jeździ po zniszczonych drogach, a kwestie woskowania czy odkurzania to odległa przeszłość. Gdy koszty napraw zaczynają przekraczać rynkową wartość pojazdu, kończy on żywot w punkcie autokasacji – i to właśnie jedna z nich, stacja demontażu pojazdów Kapral-Car dostarczyła nam zdjęcia skrajnie „zapuszczonych” aut.

Redakcja poleca: Gdy tuner poszaleje, czyli szybcy i wściekli z autokasacji

Spoglądając na setki papierosów w popielniczce, poplamioną tapicerkę, brud wżarty w lakier i inne mankamenty trudno nie zadać sobie pytania, czy aż tak trudno poświęcić kilka chwil, by chociaż pobieżnie posprzątać auto lub umyć je na myjni bezdotykowej. Nawet jeżeli los auta jest już przesądzony i niebawem ma ono trafić do autokasacji, ostatnie pokonywane nim kilometry mogłyby być przyjemniejsze dla kierującego.

Poniżej prezentujemy kilka ciekawych „przypadków”, które trafiły na demontaż.

Fotosyntetyzujące samochody, czyli zielona motoryzacja po polsku

Fotosyntetyzujacy samochod

Emisja dwutlenku węgla to jeden z najgorętszych tematów ostatnich lat. Czy samochód musi wyłącznie emitować do atmosfery ten gaz cieplarniany? Odpowiedź wydaje się oczywista, ale taka… nie jest!

Zielony Polonez

Wystarczy, że na karoserii zagnieżdżą się porosty lub mech, a zaczną one pobierać z atmosfery dwutlenek węgla, a oddawać tlen! Jeżeli do tego samochód nie jest eksploatowany od dłuższego, co w przypadku widocznego powyżej Poloneza wydaje się niemal pewne, trwająca na jego nadwoziu karoseria zacznie kompensować część śladu węglowego pojazdu!

Golf, czyli kurnik na kołach?

Budna maska

Czwarta odsłona Golfa, zwłaszcza z dieslem 1.9 TDI, była marzeniem wielu kierowców. Na starość auto również jest na celowniku, tyle że zwierząt. Nie wiemy czy ten egzemplarz stał obok kurnika czy pod gniazdem. Wiemy natomiast, że nawet po solidnym umyciu maska będzie wyglądała źle – ptasie odchody wżerają się w lakier, o czym powinien pamiętać każdy kierowca i na bieżąco usuwać tego typu zanieczyszczenia.

Zaniedbanie i szaber

Brud w kabinie

Osoba, która oddawała ten samochód do stacji demontażu pojazdów najwyraźniej pomyliła tego typu firmę z… wysypiskiem śmieci. Nie zadała sobie bowiem trudu usunięcia z wnętrza Volkswagena odpadków, które powinny zostać posortowane i trafić do pojemników na śmieci. Szkoda, że zdjęcia nie są w stanie oddać aromatu, który generuje skrajnie przepełniona popielniczka. Warto również zwrócić uwagę na brak radia. Demontaż tego elementu wyposażenia i sprzedawanie go osobno to częsta praktyka w przypadku samochodów o niskiej wartości.

Oszczędności ekstremalne…

Poplamione fotele

Nim Polonez doczekał się statusu youngtimera, był uważany po prostu za stary samochód, a używane części do niego można było kupić na każdym szrocie niemal za grosze. Spoglądając na poprzecieraną czy powycieraną tapicerkę czy poklejoną taśmą kierownicę trudno nie zadać sobie pytania, dlaczego ktoś zamiast zainwestować drobną sumę w drobne naprawy auta, wolał na co dzień przebywać w tak wyglądającym wnętrzu. Pewne pytania raczej pozostaną bez odpowiedzi…

Słońce i woda w natarciu

Popekana deska

Widoczny na zdjęciu Ford ewidentnie padł ofiarą żywiołów. W kabinie było tak dużo wilgoci, że wiele elementów, z tapicerką fotela włącznie, pokryło się mchem. Warto zwrócić uwagę także na finezyjnie popękaną deskę rozdzielczą. Zastanawia nas, czy to efekt działalności słońca, a może najpierw kokpit został solidnie przemoczony, by schnąć stracić swój pierwotny kształt?

Gwiazda, która straciła blask

Alfa Romeo 156

Genialna linia nadwozia, wysmakowane wnętrze, trakcja zapewniana przez wielowahaczowe zawieszenie, a do tego mocne silniki. W chwili debiutu Alfa Romeo 156 robiła ogromne wrażenie. Niestety dość szybko okazało się, że mechanika auta psuje się. Co „zabiło” ten egzemplarz? Niewykluczone, że awaria zautomatyzowanej skrzyni Selespeed, może defekt wariatora lub panewki albo korozja trawiąca nadwozie w miejscach niewidocznych z zewnątrz.

Za udostępnienie zdjęć dziękujemy stacji demontażu pojazdów Kapral-Car
Nie przegap najnowszych artykułów! Obserwuj Wybór Kierowców na FACEBOOKU

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

NEWSY
Polecane
Wybór redakcji