Nie warto odkładać terminu zmiany opon na zimowe: ogumienie letnie traci swoje właściwości już przy temperaturach w zakresie kilku stopni na plusie, wydłużając drogę hamowania nawet o 10 metrów.
Spora część kierowców uważa, że dogodnym momentem na zmianę opon z letnich na zimowe jest wystąpienie pierwszych opadów śniegu. W konsekwencji wiele samochodów jeździ na letnim ogumieniu jeszcze w listopadzie i grudniu, czyli w miesiącach, w których temperatura często spada poniżej zera stopni. Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że zimniejsze powietrze połączone z coraz częstszymi opadami deszczu wystarczą, by jezdnia stała się wielkim „lodowiskiem” nie do opanowania bez odpowiedniego ogumienia. Pół biedy, gdy nawierzchnia w niską temperaturę pozostaje sucha – wtedy opona w kontakcie z jezdnią wytwarza dużo ciepła, które rekompensuje spadek temperatury otoczenia, i nawet letnia jest w stanie przyzwoicie wyhamować.
Przy wystąpieniu opadów deszczu sytuacja zmienia się diametralnie: zalegająca na jezdni woda chłodzi oponę, a bieżnik pozostaje twardy, tym samym mocno pogarszając przyczepność i skuteczność hamowania. Jest to szczególnie niebezpieczne, ponieważ na ogół kierowcy potrafią wyczuć swoje auto i wiedzą, jakiej odległości potrzebuje do wytracenia prędkości. I rzeczywiście, w słoneczny dzień wszystko jest w porządku, ale gdy po zmroku temperatura spadnie do kilku stopni, nie są w już w stanie bezpiecznie prowadzić auta i nim wyhamować. Efekt? Stłuczki na drogach przy pierwszych wahaniach temperatury.
Aby realnie przedstawić, jak różnice w temperaturach wpływają na zmianę zachowania opon, przedstawiamy wyniki testu. Miał on miejsce w Teksasie w USA, gdzie temperatury w dzień sięgają 15ºC, a wieczorem spadają do 3-5ºC i do -6ºC w nocy. Takie warunki idealnie odzwierciedlają sytuację, która ma miejsce jesienią na naszych drogach. Najpierw sprawdzono długość drogi hamowania pięciu opon letnich przed południem, gdy temperatura oscylowała w okolicach 6ºC. Później pomiary powtórzono w dzień, gdy wzrosła do 15ºC. Oczywiście nawierzchnia w obu przypadkach została zwilżona. Redakcja zbadała również skuteczność hamowania w warunkach „sucha jezdnia-niska temperatura” oraz przeprowadziła identyczne pomiary na oponie bieżnikowanej oraz zimowej.
Najskuteczniej ze 100 km/h na mokrej nawierzchni wyhamowało ogumienie Michelina – 44,5 metra przy 15ºC. Gdy temperatura spadła do 6ºC, droga hamowania wydłużyła się o 6,5 metra, czyli o 15%. Podobne rezultaty uzyskały pozostałe opony. Największą różnicę zauważono w przypadku Continentala (auto zatrzymało się o 8,6 m dalej), najmniej wrażliwy na spadek temperatury okazał się Kormoran (4,7 m dalej przy 6ºC). Średni wzrost drogi hamowania oscylował w granicach 14% (wyniósł 55,8 m). Dla porównania, samochód z oponami bieżnikowanymi wyhamował… po 74,5 m, czyli aż 10 m dalej od najgorszego Kormorana. Na suchej jezdni odnotowano zaledwie 2-procentowy wzrost długości drogi hamowania (opona Michelin).
Opona | Droga hamowania ze 100 km/h (15ºC) | Droga hamowania ze 100 km/h (6ºC) | Różnica |
---|---|---|---|
Bridgestone | 48,8 m | 54,2 m | 11% |
Continental | 45,6 m | 54,2 m | 19% |
Goodyear | 47,8 m | 55,3 m | 16% |
Kormoran | 59,7 m | 64,4 m | 8% |
Michelin | 44,5 m | 51,0 m | 15% |
Michelin (sucha nawierzchnia) | 36,1 m | 36,9 m | 2% |
A jak w tych samych warunkach spisały się opony zimowe? Właściwościami jezdnymi i skutecznością hamowania przewyższyły letnie, a to pozwala wysnuć wniosek, że tylko one zapewnią właściwy poziom bezpieczeństwa, gdy temperatury spadną poniżej 7ºC. Im zimniej, tym przewaga „zimówek” rośnie.