W Polsce wciąż panuje przekonanie, że auta od starszych ludzi nie są intensywnie eksploatowane, a przebiegi powyżej 250 tys. km są zabójcze dla pojazdów. Audi obaliło obie teorie.
Pewien kierowca z Francji pokonywał swoim Audi A4 B6 z silnikiem 2.5 V6 TDI oraz napędem quattro około 100 tysięcy kilometrów rocznie. Gdy przebieg zaczął zbliżać się do miliona, właściciel auta zamarzył, by milionowy kilometr został pokonany na kultowym torze w Le Mans.
Z powodu choroby właściciel nie był w stanie samodzielnie poprowadzić swojego samochodu. Za kierownicą A4 zasiadł Benoît Tréluyer – francuski kierowca wyścigowy, który za sterami prototypowego Audi R18 trzykrotnie zwyciężał w 24-godzinnym maratonie w Le Mans.
Mimo że historia nie jest nowa (milionowy kilometr został pokonany cztery lata temu), postanowiliśmy o niej przypomnieć. Warto powiedzieć sobie wprost, że wiek właściciela wcale nie musi mieć bezpośredniego wpływu na sposób użytkowania pojazdu, a samochód po przebiegu 200 czy 400 tys. km nie staje się ruiną na kołach. Wręcz przeciwnie – jeżeli był należycie serwisowany, posłuży znacznie dłużej.
Dotyczy to nawet silników, które są dosyć powszechnie uważane za nieudane – chociażby 2.5 V6 TDI grupy Volkswagena. Gdyby jednostka faktycznie była tak awaryjna, jak mówi się o tym w Polsce, wątpliwe by we Francji ktoś poddawał ją wielokrotnej reanimacji. Koszt napraw istotnie przerósłby rynkową wartość pojazdu. Lepiej zadać sobie pytanie, ile razy 170 czy 250 tys. km pojawiło się już na liczniku, który nad Wisłą jest sprzedawany jako „igła, która pali na widok kluczyka”.
Źródło: Youtube/DPCcars