Mercedes W201 jest dziś w Polsce całkiem popularnym youngtimerem. Mało kto jednak wie, że blisko 35 lat temu powstała „190-tka” z napędem elektrycznym.
W ostatnich latach koncern ze Stuttgartu intensywnie rozwija swoją gamę modeli elektrycznych. W 2019 roku do sprzedaży trafił pierwszy w pełni elektryczny SUV marki – Mercedes EQC, a obecnie oprócz niego w ofercie znajdziemy łącznie kilkanaście aut z różnych segmentów z tym napędem. Warto jednak pamiętać, że prace nad alternatywnymi źródłami zasilania niemiecki producent prowadził już kilkadziesiąt lat temu.
W maju 1990 roku na targach w Hanowerze Mercedes zaprezentował model W201 przerobiony na napęd elektryczny. Niewielka seria „190-tek” służyła do testowania różnych konfiguracji układu napędowego i akumulatorów. W tamtych czasach korzystano głównie z ogniw sodowo-niklowo-chlorkowych lub sodowo-siarkowych, których gęstość energii była znacznie wyższa niż w przypadku typowych baterii ołowiowych. Stosowane akumulatory miały przy tym istotną wadę – temperatura ich pracy wynosiła około 300 stopni Celsjusza.
Niecały rok później, podczas salonu samochodowego w Genewie w marcu 1991 roku, Mercedes przedstawił kolejną ewolucję elektrycznego W201. Przy tylnej osi zamontowano dwa 22-konne silniki elektryczne (po jednym dla każdego koła), a energia do ich zasilania była magazynowa w sodowo-chlorkowo-niklowym akumulatorze. Ponadto „190-tka” na prąd została wyposażona także w układ hamowania regeneracyjnego. Co istotne, tak zmodyfikowany Mercedes W201 był jedynie o 200 kg cięższy od seryjnego auta z silnikiem spalinowym.
Wkrótce niemiecki rząd rozpoczął specjalny projekt o wartości 60 milionów marek, którego celem było przetestowanie samochodów elektrycznych w warunkach codziennej eksploatacji. Do tej inicjatywy dołączyło kilku producentów, w tym właśnie Mercedes. W latach 1992-1996 na niemieckiej wyspie Rugia testy przechodziło 10 egzemplarzy elektrycznej „190-tki”, każdy w nieco innej konfiguracji napędu i akumulatorów.
Za sterami prototypowych Mercedesów W201 siadali różni kierowcy, w tym także taksówkarze. Pomimo że samochody te nie miały łatwego życia podczas testów na Rugii nie odnotowano żadnych problemów. Rekordowy egzemplarz w ciągu roku przejechał aż 100 000 km i przez cały ten czas pozostawał niezawodny.
Dowiedz się także: