Gęstniejący ruch na ulicach zmusza do myślenia o optymalizacji środków transportu. Ciekawą wizją przyszłości jest prototypowy Mercedes Vision Urbanetic. To dwa samochody w jednym.
Zmorą mieszkańców wielkich miast są nie tylko korki, ale również brak miejsc do parkowania. Liczbę aut można zmniejszyć na różne sposoby. Najprostszym jest ograniczenie wjazdu do centrum opłatami lub obostrzeniami dotyczącymi emisji. Egzamin zdaje także car-sharing – w wypożyczalniach aut na minuty jedno auto jest użytkowane przez kilkanaście osób dziennie.
Mercedes Vision Urbanetic idzie krok dalej. To wizja autonomicznego pojazdu, który może przewieźć 12 osób. Takie auto sprawdzi się więc doskonale w porannych godzinach szczytu – może w nich zastąpić nawet kilkanaście aut osobowych.
Gdy zajdzie potrzeba Mercedes Vision Urbanetic może przeistoczyć się w samochód dostawczy z miejscem na 10 palet. Wystarczy do tego wymiana nadwozia, po której prototyp staje się kontenerem na kołach. Oczywiście całość została tak zaprojektowana, by proces był szybki i mógł odbywać się w sposób zautomatyzowany. Jeżeli zajdzie potrzeba, sama platforma podwoziowa może poruszać się nawet bez karoserii.
Docelowo, poprzez tworzenie różnych karoserii, Mercedes mógłby zwiększyć spektrum zastosowań auta – z powodzeniem mogłoby ono pełnić rolę pojazdu kurierskiego, w którym klient odbierałby paczkę bezpośrednio z samochodu.
Nad bezpieczeństwem i działaniem pojazdu pieczę sprawuje rozbudowana elektronika. Mercedes ogłosił, że uwzględnia ona nie tylko informacje o aktualnej sytuacji na drodze, ale również natężeniu ruchu czy liczbie osób na przystankach, która umożliwiłaby wysyłanie w określone miejsca większej liczby Urbaneticów. Pod uwagę będzie też brane zapotrzebowanie na konkretny rodzaj usług transportowych – w godzinach szczytu trzeba przewozić większe ilości osób, poza nimi, a w szczególności w nocy pojazdy mogą zostać wykorzystane do przewożenia ładunku. Droga do tak daleko idącej optymalizacji z pewnością będzie kręta i wyboista, jednak warto pamiętać, że w 2000 roku mało kto wierzył w pojazdy autonomiczne i elektryczne, a pokładowa nawigacja była luksusem – obecnie skuteczniejsze w prowadzeniu do celu okazują się… telefony.