Ubiegły rok był dla Tesli najbardziej przełomowy w historii. W ciągu 12 miesięcy amerykańska marka w samych Stanach Zjednoczonych znalazła 140 000 klientów na najnowszy Model 3. Okazuje się, że duża sprzedaż może być jednak problemem.
Z jednej strony Tesla ma powody do dumy – pomimo problemów z produkującą akumulatory „Gigafabryką” oraz ogromnych opóźnień z wytwarzaniem swojego najnowszego i jednocześnie najmniejszego samochodu, a także wpadek jakościowych, Model 3 znalazł mnóstwo klientów. 140 000 aut sprzedanych w Stanach Zjednoczonych oznacza, że to najchętniej kupowany tam samochód segmentu premium.
Według amerykańskiej gazety „Wall Street Journal” nagły przeskok w liczbie wytwarzanych aut sprawił, że Tesla właśnie zalicza kolejną wpadkę. W skrócie – im więcej modeli z literą „T” na masce, tym większe prawdopodobieństwa, że będą one uczestniczyć w wypadku lub w kolizji drogowej. Jednocześnie oznacza to, że uszkodzone auta trzeba będzie naprawić.
Części zamienne na wyciągnięcie ręki? Nie w Tesli!
O ile w przypadku masowych producentów, jak Ford czy Opel, części zamienne dostępne są praktycznie „od ręki”, o tyle właściciele Tesli już od kilku lat muszą czekać na nowe elementy do swoich aut, o czym zresztą wypowiadają się głośno na forach dotyczących tych elektrycznych samochodów. „Wall Street Journal” w swoim artykule wspomina przede wszystkim przypadek jednego posiadacza Modelu 3, który na nowy zderzak musiał czekać aż… 3 miesiące! Oczywiście, o możliwości kupienia tego elementu zdemontowanego z innego egzemplarza obecnie nie ma mowy.
Podobno szef Tesli – Elon Musk – zdaje sobie sprawę z tego problemu i już zapowiedział, że w bieżącym kwartale skupi się na poprawie serwisowania swoich samochodów. Oczywiście nie będzie to szybki i bezbolesny proces, ponieważ braku części zamiennych nie da się „naprawić” z dnia na dzień.
Jest jednak światełko w tunelu dla właścicieli Modelu 3. Mianowicie liczba zamówień na to auto w ostatnim czasie nieco zmalała, dlatego zapewne możliwe będzie kierowanie większej liczby podzespołów tych aut do serwisów.


Powyższy problem pokazuje choćby, jak skomplikowanym procesem jest wytwarzanie samochodów. Już opracowanie nowego modelu zabiera mnóstwo czasu i pochłania jeszcze więcej pieniędzy. Później przychodzi zorganizowanie produkcji, rozmowy z poddostawcami oraz konieczność stworzenia sieci sprzedaży i serwisu – oczywiście to najbardziej uproszczony schemat.
Dlatego tym bardziej dziwi, że producenci premium, mający przecież bardzo bogate zaplecze w przypadku salonów i serwisów, tak długo zwlekali z premierą konkurencyjnych dla Tesli modeli.