Stojące przy polskich drogach fotoradary rejestrują 1,1 mln wykroczeń rocznie. Niestety niektóre z „rekordów” są zatrważające. Jeden z kierowców przekroczył dozwoloną prędkość o 161 km/h!
Kolejne raporty Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu nie pozostawiają złudzeń. Polskie drogi należą do najbardziej niebezpiecznych w Europie. Z policyjnych statystyk wynika, że w ubiegłym roku na krajowych drogach doszło do przeszło 31 tys. wypadków. Zginęło w nich 2 838 osób, a 37 tys. odniosło rany. I niestety nic nie wskazuje, by sytuacja miała ulec zmianie, gdyż Polacy za nic mają ograniczenia prędkości. Z przeprowadzonych w 2015 r. badań wynika, że w terenie zabudowanym ok. 70% kierujących przekracza dozwoloną prędkość. Połowa kierowców decyduje się także na zbyt szybką jazdę po autostradach i ekspresówkach – a warto przypomnieć, że na tego typu drogach mamy jedne z najbardziej liberalnych pod względem prędkości przepisy na świecie. Policja przypomina, że od lat blisko 25% wypadków jest efektem niedostosowania prędkości do warunków. Wyższa prędkość oznacza także mniejsze szanse uniknięcia zagrożenia spowodowanego przez innych użytkowników dróg, a w przypadku zderzenia oznacza wyższe prawdopodobieństwo odniesienia ciężkich obrażeń lub utraty życia.
Redakcja poleca: Odcinkowy pomiar prędkości – lokalizacje
Mimo tego kierowcy wciąż pędzą. W 2018 r. największe zarejestrowane przez obsługiwany przez GITD fotoradar nastąpiło w miejscowości Załuzie, gdzie na ograniczeniu do 60 km/h kierujący Volkswagenem Scirocco pędził aż 221 km/h, przekraczając dozwoloną prędkość o 161 km/h. Warto przy tym podkreślić, że do zdarzenia nie doszło na autostradzie, tylko zwykłej drodze z przejściem dla pieszych i skrzyżowaniem.
W 2018 r. na bardzo szybką jazdę zdecydował się także kierowca Volkswagena Golfa IV, którego rozpędził do 174 km/h na ograniczeniu do 50 km/h w miejscowości Stołpie. Jak by tego było mało, samochód znajdował się na lewym pasie, który od prawego był oddzielony podwójną linią ciągłą. Nie wiemy jak zakończyła się sprawa, jednak niewykluczone, że poza mandatem za przekroczenie prędkości (500 zł, 10 pkt. karnych) kierowca otrzymał kolejne 5 pkt. i 200 zł za przekroczenie linii ciągłej.
Nietypowe zdjęcia z fotoradarów, poważne problemy kierowców
Ale fotoradary nie tylko dokumentują zbiegi wykroczeń. Zdarza się, że pomagają ująć przestępców. W 2018 r. policjanci z Warszawy szukali osoby, która ukradła Range Rovera o wartości 330 tys. zł. Odjeżdżając z miejsca przestępstwa 42-latek przekroczył dozwoloną prędkość o 19 km/h. Został sfotografowany za kierownicą auta, co umożliwiło funkcjonariuszom szybkie dotarcie do osoby, która mimo wyraźnego zdjęcia nie przyznawała się do kradzieży, ani znajomości z osobą siedzącą na fotelu pasażera. Mieszkaniec powiatu wołomińskiego, zajmujący się garażową naprawą samochodów został zatrzymany i przewieziony do policyjnego aresztu, a następnie usłyszał zarzut włamania i kradzieży samochodu, za co grozi mu kara do 10 lat więzienia. Oczywiście będzie też musiał zapłacić mandat za przekroczenie prędkości.
Nad porządkiem na drogach czuwają także nieoznakowane samochody GITD – głównie Fordy Mondeo Mk IV. W połowie 2017 r. Inspektorzy Ruchu Drogowego Delegatury Północnej GITD w trakcie działań na drodze kontrolnych na drodze S7 zatrzymali Fiata Doblo, którego kierowca zdecydował się na jazdę z prędkością 169 km/h. Przekroczenie dozwolonej prędkości o 49 km/h okazało się najmniejszym z problemów. Podczas kontroli ustalono, że mieszkaniec Łodzi wsiadł za kierownicę mimo aktywnego, orzeczonego wcześniej przez sąd zakazu prowadzenia pojazdu, co za grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Długie weekendy, czyli fotoradarowe żniwa
Najwięcej zdjęć fotoradary wykonują w wiosenne i letnie weekendy. Liczba zdjęć dokumentujących przekroczenia prędkości wynika nie tylko z dużej liczby pojazdów na drogach. Słoneczna pogoda sprawia, że kierowcy głębiej wciskają gaz i jeżdżą zdecydowanie szybciej niż w okresie zimowym. Podczas majowego weekendu w 2018 r. kierujący przekraczali dozwoloną prędkość średnio o 25 km/h, najczęściej w godzinach popołudniowych. Największą niefrasobliwością i skrajną nieodpowiedzialnością wykazał się kierowca Volkswagena Transportera, który rozpędził samochód do 156 km/h na ograniczeniu do 50 km/h w terenie zabudowanym.
Niestety w 2019 r. niechlubny rekord majówkowy został znacząco poprawiony. Kierowca białego Forda Mondeo poruszał się 209 km/h na położonej w terenie zabudowanym drodze z ograniczeniem prędkości do 60 km/h. Niecały tydzień wystarczył, by system fotoradarowy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego zarejestrował ponad 35 tysięcy naruszeń, czyli o ponad 1500 przypadków więcej niż w 2018 r.
Czy prawdopodobieństwo otrzymania mandatu z fotoradaru jest wysokie?
Jak podaje GITD, w 2018 r. wskutek kontroli dokonywanej przy wykorzystaniu urządzeń rejestrujących należących zweryfikowano 1,265 mln naruszeń (w tym 42 tys. naruszeń dotyczących niestosowania się do sygnału świetlnego oraz 134 tys. naruszeń ujawnionych przez odcinkowy pomiar prędkości), w oparciu o które, po przeprowadzeniu kontroli jakości i odrzuceniu spraw nienadających się do dalszego procedowania (powodami negatywnej weryfikacji były m.in.: pojazd cudzoziemca, nieczytelność zdjęcia, pojazd uprzywilejowany, niepełne dane właściciela z Centralnej Ewidencji Pojazdów) wygenerowano 999 tys. wezwań do właściciela pojazdu oraz wystawiono łącznie 432 tys.mandatów (przy czym dotyczą one także naruszeń popełnionych jeszcze w 2017 r.)