O łagodnej eksploatacji silnika podczas osiągania zalecanej temperatury trzeba pamiętać nie tylko zimą. W przeciwnym razie narażamy na szwank wiele elementów zespołu napędowego samochodu.
Wielu kierowców doskonale sobie zdaje sprawę z tego, że wykorzystywanie pełnych parametrów silnika zaraz po jego uruchomieniu nie jest dla niego zdrowe. O tym, by nie forsować go aż do osiągnięcia adekwatnej temperatury, pamiętają jednak tylko w okresie zimowym, gdy na zewnątrz temperatury spadają poniżej zera. Tymczasem zasadę ograniczania dynamiki jazdy „na zimnym” należy stosować przez cały rok – silnik bowiem tak samo cierpi niezależnie od warunków panujących na zewnątrz. Mało tego, „katując go” od razu po odpaleniu szkodzimy wtedy środowisku.
Głośniejsza praca powinna dać do myślenia
Słuchając silnika zaraz po uruchomieniu nie można się oprzeć wrażeniu, że pracuje on głośniej niż wtedy, gdy się rozgrzeje. Dzieje się tak, ponieważ elementy metalowe, z których został wykonany silnik, rozszerzają się wraz ze wzrostem temperatury. Aby nie dopuścić do ich zakleszczenia, ich wymiary dostosowano do naturalnych warunków pracy czyli „po rozgrzaniu”. Wobec tego silnik po uruchomieniu pracuje z większymi luzami, co objawia się nasilonym hałasem. Dopiero po osiągnięciu ok. 80ºC współpraca komponentów jednostki napędowej staje się coraz płynniejsza.

Narażamy silnik na drogie naprawy…
Kolejnym czynnikiem szkodzącym silnikowi przy niskich temperaturach jest jego ograniczone wewnętrzne smarowanie. Początkowo nierozgrzany olej trafia do poszczególnych elementów jednostki napędowej z dużym opóźnieniem, zwiększając tarcie. Szczególnie cierpi na tym turbosprężarka, a konkretnie obracający się z dużą częstotliwością (nawet 150 tys. obrotów na minutę) jej wałek, na którym pojawia się luz. Receptą jest zregenerowanie turbosprężarki za ok. 1200 zł.
Jak wydłużyć życie turbosprężarki?

Oprócz tego wyeliminowanie mocnego wciskania pedału gazu na zimnym silniku pozwala uniknąć (albo chociaż ograniczyć) zjawiska rozrzedzania oleju paliwem. Dodatkowa dawka paliwa ma bowiem tendencję do zmywania oleju z gładzi cylindrów i przedostawania się do miski olejowej. Jest to szczególnie niekorzystne przede wszystkim dla panewek i tłoków, a w skrajnym momencie prowadzi to do zatarcia jednostki napędowej. Wtedy nie zostaje nic innego jak gruntowny remont silnika idący w tysiące złotych.
Nie dbamy o środowisko…
Do innych, może mniej poważnych konsekwencji dynamicznej jazdy na zimnym silniku, należy zaliczyć trucie środowiska szkodliwymi substancjami. Elementy odpowiedzialne za ograniczenie ich emisji (katalizator, filtr cząstek stałych) do pełnowymiarowej pracy wymagają osiągnięcia temperatury w okolicach 300 stopni, zatem bezpośrednio po uruchomieniu niemal nie spełniają swojej funkcji. Wobec tego jednym gwałtownym przyspieszeniem „na zimno” emitujemy podobną ilość tlenków węgla i węglowodorów jak podczas jednorazowego przejazdu do pracy samochodem z rozgrzanym silnikiem. W autach z filtrem DPF dodatkowo narażamy ten element na przyspieszone zapchanie rdzenia sadzą. Na czyszczenie filtra cząstek stałych musimy przeznaczyć ok. 650 zł.

Jak prawidłowo rozgrzewać silnik?
Po odpaleniu silnika należy niezwłocznie rozpocząć jazdę. Dopóki wskazówka na zestawie wskaźników nie „dobije” do 80ºC, obroty silnika w przypadku jednostek benzynowych nie powinny przekraczać 3000 obr./min., a w Dieslach – 2000 obr./min. Pamiętajmy by nie „przesadzić” w drugą stronę, czyli unikajmy zbyt łagodnego operowania pedałem gazu (praca silnika poniżej 1500 obr./min. wydłuża proces jego rozgrzewania).

Nie zgadzam się z tym ,że zaraz po odpaleniu silnika mamy rozpocząć jazdę, nie katując silnika zarazem. Mieszkając w terenach górskich lepiej rozgrzać silnik niż go katować na zimnym