Choć produktom Tesli można wiele zarzucić, to właśnie ta amerykańska firma wyznacza rozwój samochodów elektrycznych. Według raportu niemieckiego magazynu „Manager-Magazin via Electrek” Audi i Porsche po rozłożeniu na czynniki pierwsze Tesli Model 3 musiały zmienić swoje podejście do „elektryków”.
O amerykańskiej firmie głośno zrobiło się w 2012 r., kiedy do produkcji trafił Model S. Luksusowa limuzyna oferowała osiągi i zasięg, jaki do tej pory był poza granicą któregokolwiek innego samochodu elektrycznego. Model S, pomimo swoich niedoskonałości, szczególnie jakościowych, wyważył drzwi dla innych „elektryków”, często będąc określanym mianem „najbardziej przełomowego samochodu od czasów Forda T” (pierwszego samochodu wytwarzanego seryjnie).
Najnowsze auto Tesli w postaci Modelu 3 było kolejnym przełomem. W ciągu tygodnia od momentu rozpoczęcia na nie rezerwacji znalazło aż 325 tys. chętnych, a do końcu pierwszego miesiąca liczba ta wzrosła do 400 tys. Co ciekawe, klienci swoją decyzję zakupową podjęli na podstawie kilku zdjęć i filmów, bez możliwości choćby zobaczenia samochodu na żywo. Niestety, produkcja najmniejszej i najtańszej Tesli zaliczyła spore opóźnienia, przez co wiele osób anulowało swoje rezerwacje.
Z pewnością Amerykanom nie pomogły też liczne wpadki jakościowe dotyczące „trójki”, jakie obiegły internet, czy też doniesienia o problemach z bateriami. Sandy Munro – doradca wielu czołowych producentów zajmujący się m.in. produkcją i transferem technologii – stwierdził, że jakość Modelu 3 można porównać do wczesnych samochodów marki Kia. Mimo że co rusz wytykał on różne problemy tego auta, stwierdził, że i tak jest „zakochany w jego konstrukcji”.
Do podobnego wniosku doszli inżynierowie marek Audi i Porsche po rozebraniu najnowszej Tesli na części pierwsze. Okazało się, że została ona tak niesamowicie dobrze zaprojektowana, iż zmusiło ich to nawet do zweryfikowania swoich planów oraz zmiany sposobu myślenia odnośnie przyszłych modeli elektrycznych. Procesy tzw. „inżynierii wstecznej” nie są jednak czymś niezwykłym.
Porsche obecnie pracuje nad swoim pierwszym „elektrykiem” w postaci Taycana, natomiast Audi właśnie rozpoczyna sprzedaż e-trona (tutaj przeczytacie jak jeździ to auto) i głośno mówi o kolejnych nowych modelach. To ogromne firmy, mające niesamowite doświadczenie w produkcji samochodów – czego więc się obawiają? Z raportu „Manager-Magazin via Electrek” wynika, że głównie tego, iż ich przyszłe samochody nie będą w stanie osiągnąć tak niskich kosztów produkcji, jakie są udziałem „futurystycznie” zaprojektowanego Modelu 3.
Kolejną przewagą Tesli jest własna fabryka akumulatorów, które Amerykanie wytwarzają wspólnie z firmą Panasonic w swojej „Gigafabryce” usytuowanej w Newadzie. To zresztą największa tego typy fabryka na świecie i najszybciej rozwijająca się.
„Manager-Magazin via Electrek” zauważa również, że zarówno Audi, jak i Porsche mogłyby wstrzymać lub opóźnić produkcję „elektryków”, aby lepiej przygotować swoje modele – tak, żeby nawiązały walkę z Teslą. Co ciekawe, obecny program Audi e-tron nie tylko z dużym opóźnieniem wszedł na rynek, ale i osiągnął już horrendalny koszt rozwoju przekraczający 2 miliardy euro! Aby je zrównoważyć Niemcy musieliby sprzedać aż 600 000 samochodów elektrycznych.
Podobnie jak w przypadku Tesli, także Audi oraz Jaguar, który wytwarza elektrycznego I-Pace’a, nieustannie borykają się z niemożnością dotrzymania terminów. A przecież zegar tyka i już w 2021 r. w Unii Europejskiej do życia wejdą przepisy ograniczające średnią emisję dwutlenku węgla na nie większą niż 95 g/km! Jeśli któryś z producentów nie będzie w stanie jej spełnić i przekroczy ją o 1 g, otrzyma karę 95 euro pomnożone przez liczbę sprzedanych samochodów.
Dlatego tak ważny jest rozwój aut elektrycznych, hybryd i mikrohybryd.
