Nowe Jimny przebojem wdarło się na rynek – liczba zamówień zdecydowanie przerosła moce produkcyjne Suzuki. To nie tylko zasługa rozsądnych cen i dzielności terenowej, ale również wyglądu auta.
Jimny od chwili debiutu wyglądało znajomo i było porównywane tylko z jednym modelem. W tym przypadku nie było to jednak ujmą. Charakterystyczna, ponadczasowa linia nadwozia Mercedesa klasy G jest rozpoznawalna na całym świecie. Jedna z najbardziej ikonicznych terenówek wolno traci na wartości. Nawet na starszy egzemplarz w dobrym stanie trzeba przygotować kilkadziesiąt tysięcy złotych. Na zakup nowej, przyzwoicie skonfigurowanej Gelendy trzeba przeznaczyć 0,6-0,7 mln zł.
Redakcja poleca: Jeep Wrangler, Mercedes G i Suzuki Jimny. Terenowe legendy w najnowszych interpretacjach – PORÓWNANIE
Znacznie mniej kosztuje nowe Suzuki Jimny. Katalogowe ceny pojazdu to 77 900-94 900 zł. Niestety z powodu dużego zapotrzebowania na auto trzeba ustawić się w długich kolejkach. Kto jednak przeznaczy na zakup 100-110 tys. zł, w serwisach ogłoszeniowych znajdzie nowy samochód bez przebiegu. Na tle innych SUV-ów to i tak niezła kwota. W przeciwieństwie do nich Jimny nadaje się do wypadów w teren – procentuje klasyczna budowa.
Skoro wizualnie Jimny jest bardzo podobny to Mercedesa pytanie nasuwa się samo – czy można pójść krok dalej i uczynić z Suzuki miniaturę legendarnego auta? Odpowiedzi udzielił niemiecki Tibus – firma specjalizująca się w modyfikacjach aut terenowych obok siebie postawiła Mercedesa oraz Jimny z pakietem od dubajskiego Fast Car Service Centre. Warto dodać, że swoje wariacje na temat Jimny w stylu G-klasy przygotowały też Liberty Walk, DAMD oraz Wald International.
Po podniesieniu zawieszeniu wymianie kół, dołożeniu nakładek progowych, poszerzeniu błotników, wymianie zderzaków, maski i grilla oraz montażu kierunkowskazów na błotnikach Jimny jeszcze bardziej upodobnił się do Mercedesa. Żaden z elementów nie wygląda na doklejony na siłę, a całość jest zaskakująco spójna.